środa, 22 kwietnia 2015

Rozdział 3

~~ Miesiąc później ~~

Ahhhh Madryt. Jako modelka często tu bywałam. Poznałam tu wiele wspaniałych ludzi. Np. tacy piłkarze Atletico i Realu. Fajni ludzie. Super z nimi się pracuje na sesjach i są też bardzo przyjaźni.
Nagle rozdzwonił się mój telefon.
- Halo?
- Hej Soph to ja Victor chciałbym cię zapytać czy wystąpisz w sesji?
- Jakiej?
- Niezbyt grzecznej - usłyszałam jego śmiech w słuchawce. Chwile się zastanowiłam i jak to ja zgodziłam się.
- Do zobaczenia jutro
- Victor z kim będzie ta sesja?
- Z Fernando Torresem
- Dzięki. Do jutra - to będzie ciekawa sesja.

~~ Kolejny dzień ~~


- Hejka Nando! Dawno się nie widzieliśmy! - pocałowałam Hiszpana w policzek.
- Ile to już? Z rok czasu będzie
- No popatrz wcale się nie zmieniłeś
- A ty wręcz przeciwnie. Jesteś coraz to piękniejsza za każdym razem gdy cię widzę
- Oj no weź bo się zarumienię - we dwoje się zaśmialiśmy.
- Dobra Victor idzie
- To jak ma wyglądać pierwsza poza?
- Torres trzymaj - fotograf podał mu papierosa.
- Nando nie wiedziałam że palisz
- Ja też
- Pomysł jest taki że ty Fer zaciągasz się dymem i dmuchasz nim prosto w usta Soph
- Victor przecież dobrze wiesz że ja się zaraz uduszę
- Dawaj to - zabrałam mu z ręki fajkę i ją podpaliłam.
- W sumie tak będzie nawet lepiej - od dawna nie czułam dymu w ustach. Od tamtego czasu kiedy wylądowałam w szpitalu nie dotknęłam papierosa. Ale dzisiaj głód nikotynowy wrócił.
- Okej Fernando próbujesz zabrać jej tego papierosa. Ty Soph odsuwasz rękę od niego a drugą przyciągasz go do siebie. Ze złością patrzysz mu w oczy i dmuchasz - nie potrzebowałam by ktoś mi drugi raz powtarzał co mam robić. Wykonałam moje zadanie perfekcyjnie. Na kolejnym zdjęciu on swoim ciałem ma przygniatać mnie do ściany i całować po szyi. No nie powiem nawet mi się to podobało. Ale cóż to tylko sesja a gdzieś na świecie jest mój Lou który mnie kocha a ja jego.
- Sooooph
- Taaaak?
- Dasz się zaprosić na kolacje?
- Mam tę propozycję przyjąć jako?
- Jako przyjacielską kolację
- Nando przyjacielską czyli zabierasz mnie do klubu razem z Mario i innymi kolegami z drużyny lub Sergio i kolegami z reprezentacji?
- Co?? Nieeeee
- Fer nie wykręcaj się ja wiem i pamiętam co się działo po tych kilku przyjacielskich kolacjach
- No ale z nami się nie napijesz? - zrobił oczy kota ze Shreka i wciąż prosił aż w końcu się zgodziłam. Oczywiście od razu w wejściu porwał mnie Hiszpański król parkietu nawalony w trzy dupy Sergio Ramos. Długo z nim nie tańczyłam bo pociągnięto mnie w stronę loży VIP która jak zwykle była pełna piłkarzy.
- Oooo kto to się pojawił w Madrycie! Sophie jak dobrze cię widzieć. Nie ma z kim tańczyć a to są faceci więc fuj
- Jak możesz?! - krzyknął oburzony Geri.
- Oj Pique przecież wiesz że ciebie kocham najmocniej na świecie. A teraz czy mogę prosić panią do tańca? - Cesc wyciągnął do mnie rękę którą złapałam i pociągnęłam go na parkiet. Kiedy znów usiadłam do jednego ze stolików wybiła godzina druga. Tańczyłam chyba ze wszystkimi piłkarzami po kilka razy. Nogi mnie już strasznie bolały od szpilek więc je ściągnęłam i znowu zostałam pociągnięta do tańca. Tym razem przed Torresa.
- Nando błagam nogi mnie strasznie bolą. Daj żyć - Fer wziął mnie na ręce i wyniósł z dusznego klubu. Nie miałam nawet siły mu się postawić więc czekałam dokąd mnie zaniesie. Po jakichś piętnastu minutach dotarliśmy do ogromnej willi...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Yo my people! To znowu ja i z nowym rozdziałem! Wo mam nadzieje że się spodoba i że będziecie mieli chęć go komentować. To tyle na dzisiaj Ave ja i Ave wy! / Swe Et

wtorek, 21 kwietnia 2015

Rozdział 2

- Tęskniłem za Tobą - powiedział bawiąc się kosmykami moich włosów - powiedz mi dlaczego wtedy uciekłaś?
- Nie chciałam żebyś przeze mnie cierpiał
- Cierpiałem gdy nie było cię obok - cmoknęłam go w nos - a gdzie jest dziecko? - zesztywniałam. Nie wiedział. Nie powiedziałam mu
- Po...poroniłam - wyszeptałam i ze łzami przytuliłam się do niego.
- Co? Ale jak?
- Gdyby mnie nie zdradził nie doszłoby do tego. Załamałam się i przez ten stres poroniłam. Już w drugim miesiącu. Ale bałam się tu przyjechać. Nie chciałam żebyś myślał że nie mam do kogo iść i że przyszłam do ciebie bo on mnie nie chciał
- Nie płacz skarbie. To nie jest twoja wina. Przecież nie zrobiłaś tego specjalnie. Proszę nie płacz - otarł łzy spływające po moich policzkach - piękne dziewczyny nie mogą płakać i się smucić - pocałował mnie w czoło - nie zamartwiaj się. Będzie dobrze. Nie pozwolę żeby stała ci się jeszcze jakaś krzywda
- Dziękuję Lou że się mną przejmujesz. Doceniam to
- Dla mojej księżniczki zrobię wszystko
- Kocham cię
- Ja ciebie też skarbie


~~ Rano ~~


U Tomlinsona zostałam do ranka. Nie miałam siły włóczyć się w nocy po niebezpiecznym mieście. Czułam się tak jak wcześniej. Kochana przez inną osobę. Dalej nie wiem po co wyjechałam z Europy. Byłam strasznie głupia. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Skrzywdziłam Lou który teraz gdy śpi wygląda tak niewinnie. Jak aniołek. W takim aniołku się zakochałam. Delikatnie pogłaskałam go po policzku. Chłopak się uśmiechnął i złapał moją dłoń.
- To nie fair! Nie spałeś - dźgnęłam go palcem w policzek a on mnie pocałował i się na mnie położył. No nie żeby mi się nie podobało ale piórkiem to on nie jest.
- Lou gnieciesz mnie - zepchnęłam go z siebie a sama przez nieuwagę spadłam z wysokiego łóżka. Chłopak głośno się zaśmiał.
- Co się śmiejesz? To wszystko twoja wina - udałam obrażoną i wturlałam się z powrotem na łóżko. Leżałam odwrócona do niego plecami a on jeździł palcem po moim kręgosłupie. Kiedy pocałował mnie w ramie przez moje ciało przeszły przyjemne ciarki. Odwróciłam się do niego przodem.
- Co ty robisz?
- Próbuję cię do siebie przekonać
- A to niby czemu?
- Bo jesteś na mnie obrażona że moją winą jest to że sama z siebie spadłaś z łóżka
- Nie prawda gdybyś na mnie nie leżał to by do tego nie doszło
- Kochanie wiem że to nie moja wina
- Ja myślę inaczej Tomlinson - przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Pocałunki stawały się coraz zachłanniejsze. Nagle zadzwonił telefon. To był James Niechętnie odebrałam.
- Halo?
- Soph gdzie ty jesteś?
- A co cię to obchodzi?
- Martwię się. Słyszałem że wyjechałaś
- Tak wyjechałam jak najdalej od ciebie. Nie musisz się martwić czuję się świetnie bez ciebie - szybko powiedziałam i równie szybko się rozłączyłam.
- To on?
- Tak. Mam go dość. Przydałyby się wakacje
- To kiedy jedziemy?
- Jak to my? Ja jadę ty masz trasę niedługo - posłałam mu całuska w powietrzu i poszłam do łazienki.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Elo elo ziomki! To ja i kolejny rozdział. Może trochę krótki ale wole tak ponieważ chce was trochę potrzymać z ciekawością co do następnego rozdziału który pojawi się jutro :* Do zobaczenia /Swe Et

Rozdział 1 cz.2

~~ 5 miesięcy później ~~

Znów to samo. Poroniłam. James mnie zdradził z jakąś plastikową lalą. Błagał o wybaczenie ale ja się nie ugięłam chociaż wciąż go kochałam. Wróciłam do Anglii. Byłam głupia uciekając stąd. Miałam Lou który mnie kochał i miałam także przyjaciół którzy mnie wspierali. A ja? Ja tak po prostu zwiałam jak tchórz. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do Liama.
- Halo?
- Cześć Li - powiedziałam cicho.
- Kto mówi?
- To ja Soph - nikt się nie odezwał z drugiej strony - halo? Li jesteś tam?
- Gdzie jesteś? - zapytał jakby weselej.
- Stoję koło twojego domu
- CO?! - wypadł jak oszalały. Mocno mnie do siebie przytulił. Za nim wypadła Sophia z synkiem na rękach.
- Soph kochanie jak dawno cię nie widziałam - powiedziała uradowana Sophia.
- Co cię tu sprowadza?
- Wróciłam do domu - lekko się uśmiechnęłam.
- Serio? Louis się bardzo ucieszy i... - gdy zobaczył moją minę zamilkł. Nie miałam z Lou kontaktu od ostatniego telefonu. Bałam się tu wrócić ale chce wszystko naprawić.
- Sophie on się kiedyś dowie że tu jesteś i w końcu będziesz musiała z nim porozmawiać
- Liam ja o tym wiem i nie chce przed tym uciekać. Jeszcze dzisiaj chce z nim porozmawiać. I przepraszam że was pytam ale...
- Możesz u nas zostać ile chcesz. W końcu jesteśmy rodziną
- Dziękuję. Jesteście kochani. Ale teraz chce iść pogadać z Louisem


~~ Kilka minut później~~

Delikatnie zapukałam do drzwi. Bałam się tego ale musiałam stawić czoła temu wszystkiemu W końcu po zdradzie Jamesa zrozumiałam że tak na prawdę nie kochałam jego tylko cały czas uczuciami byłam przy Tomlinsonie. Otworzył mi ze smutkiem w oczach. Wyglądał strasznie. Schudł, stracił uśmiech i w ogóle nie był tym samym Lou. Gdy podniósł na mnie swój wzrok zapaliły się w jego oczach iskierki szczęścia.
- Sophie?
- To ja Lou. Chciałam z tobą porozmawiać
- A...ale o czym?
- Bo ja chciałam cię przeprosić. Byłam strasznie głupia uciekając wtedy. Nie chciałam cię ranić i wyjechałam. I to było błędem bo zrozumiałam że nikt tak bardzo nie liczy się dla mnie tak jak ty. Proszę wybacz mi to wygłupienie. Masz prawo zamknąć mi drzwi przed nosem i kazać spadać ale pamiętaj że ja cię kocham Lou - chłopak chwilę patrzył się na mnie a później wpił się w moje wargi z tęsknotą i miłością. Brakowało mi jego miękkich malinowych ust. Tęskniłam za nimi.
- Soph ja też cię kocham. Wybaczę ci wszystko z miłości. Tylko proszę nie opuszczaj mnie już nigdy
- Już nigdy - szepnęłam i mocno się w niego wtuliłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Elo elo ziomki! To ja i nowy rozdział. Może czekaliście może nie ale jest! Pół roku temu czy nawet nie wiem ile temu była ostatnia część. Przepraszam was że długo nie pisałam i wgl. Proszę o komy! /Swe Et

Powrót!

Siemka siemeczka siemanko! To znowu ja a ze mną nowe rozdziały wiem że niektórych może ale nie musiało zasmucić to że nie było mnie tu bardzo długo ale oto wielki powrót i zabieram się kochani za pisanie. Z okazji tego że dzisiaj testy gimnazjalistów życzę żebyście napisali je jak najlepiej i żebyście byli szczęśliwi i wgl. Jeszcze dzisiaj pojawi się nowiuteńki rozdzialik no ewentualnie dwa ale zobaczymy jak tam z weną. Może mnie jeszcze pamięta :D Ale do rzeczy proszę was o nie komentowanie mojej twórczości w przykry sposób jak przedtem. Jeśli nie macie do powiedzenia nic dobrego to proszę nie udostępniajcie tego tutaj tylko zachowajcie do dla siebie. A teraz wielki powrót czas zacząć! / Wasza Swe Et P.S Zacznę od zmienienia wyglądu :*