wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 45

Rano obudziłam się w łóżku obok bruneta. Spojrzałam na zegarek. Była godzina 9.32. Chwilę potem rozległo się pukanie. Nadal nie byłam w stanie do końca się rozbudzić. Otworzyłam drzwi a za nimi leżał bukiet kwiatów. Po między nimi widniała karteczka. Wzięłam ją i przeczytałam zawartość.

" Droga ślicznotko nie wiem co robisz z tym cieniasem u boku.
Spotkajmy się za godzinę przy fontannie. Twój cichy wielbiciel z pod 10 "

Bardzo mnie to rozbawiło. Takie zaloty to nie do mnie. Kwiaty wywaliłam do śmietnika a karteczkę schowałam żeby pośmiać się na przyszłość. Wróciłam z powrotem do łóżka i zasnęłam.

                                                                            ***

- Sophie - Louis prawie szeptem mnie budził.
- Co jest?
- Zayn i Perrie przyszli
- Powiedz im żeby wrócili jutro
- No dawaj
- Nienawidzę cię za to że mnie tak wcześnie budzisz - po tych słowach rzuciłam w niego poduszką.
- Bo zaniosę cię siłą i położę na dywanie
- Nieś mnie - wyciągnęłam do niego ręce a on mnie podniósł i zaniósł na ten dywan.
- Hej wam
- Hej - odpowiedział nie pewnie Zayn
- Czemu leżysz na dywanie?
- Bo nie chce mi się wstawać
- I wszystko jasne - miałam cały czas zamknięte oczy i myślałam o niebieskich migdałach. Po chwili byłam cała mokra. Momentalnie otworzyłam oczy.
- Nie żyjesz - goniłam go po całym budynku. Kiedy dotarł do balkonu już nie miał gdzie uciec.
- I co? Niema tak łatwo. Po co ci to było? Dobrze wiesz że jak ktoś mi tak zrobi to nie wychodzi z tego cały - powoli się do niego zbliżałam ze wzrokiem zabójcy.
- No przestań to był tylko żart
- I przez ten żart jestem mokra i jest mi zimno - stanęłam twarzą w twarz z nim. Ten strach i szczęście w oczach zaintrygowały mnie. Nigdy nie widziałam takiego połączenia.
- Co teraz zrobisz?
- Zabiję cię
- Czym?
- Tym - wpiłam się w jego usta. Nigdy gorszego pomysłu na zemstę nie miałam ale jemu mogę wybaczyć. Po chwili odczepiliśmy się od siebie.
- Będę częściej oblewał cię wodą
- Nawet się nie waż. Idę do łazienki się wysuszyć
- Już myślałem że zacałujesz mnie na śmierć - przewróciłam oczami i ruszyłam do wybranego celu. Po 60 minutach kierowaliśmy się na plażę. Kiedy doszliśmy chłopcy gdzieś poszli a ja z Perrie leżałyśmy i opalałyśmy się.
- Powoli tego nie wytrzymuję
- Ale czego?
- Tych wszystkich lasek
- A co one ci zrobiły?
- Gapią się ciągle na Lou i przy okazji na Zayna też
- Że co?
- Niektóre wiedzą że nie warto się zbliżać. Ale większość tego nie wie
- Musimy sobie z tym poradzić
- Patrz - chłopcy szli. Każda dziewczyna wzdychała na ich widok. Kontem oka widziałam jak Perrie to też denerwuje. To zdziwienie na ich oczach jak mnie pocałował.
- Ubrał byś się
- Czemu?
- Bo nie mogę znieść jak pożerają cię wzrokiem
- Nie martw się, nie ucieknę ci
- No ja mam nadzieję. Idź już lepiej bo cię złapie i przetrzymam do końca dnia
- Idę - pocałował mnie w czoło i poszedł a zaraz za nim Zayn. Zamknęłam oczy i dałam się spalić słońcu. Po jakiejś godzinie poczułam zimny dotyk na moich plecach. Przyznam że podobało mi się to.
- Co ty robisz?
- Próbuję cię obudzić
- Ale ja nie śpię
- Niech ci będzie. Co robiłaś cały czas?
- Smażyłam się tu a co?
- Nic. Ciekawi mnie to tylko
- Aha
- Przyznaj że ci się to podoba
- Bardzo
- Widzisz ja wiem co i jak
- Mój mistrzu - zaczęliśmy się śmiać.
- Nie przesadzajmy
- Dobra, dobra. Która jest godzina?
- Koło 14.00 a co?
- Głodna jestem
- To, choć - szybko się pozbieraliśmy i poszliśmy z plaży. Doszliśmy do jakiejś małej pizzerii. Myślałam że chociaż tam będzie spokojnie ale bardziej mnie tam drażniło. Kelnerka nie mogła odlepić oczu. A patrzyła się tak że myślałam czy jej te oczy zaraz nie wypadną. Kręciliśmy się jeszcze standardowo po mieście. Kolejny dzień i kolejny spacer brzegiem plaży.
- Jak tam?
- Źle
- Czemu?
- Bo nie mogę znieść tych wszystkich pięknych dziewczyn
- Nikt nie jest piękniejszy od ciebie
- Dobra nie przesadzaj. Możesz mieć każdą a wybrałeś takiego trolla jak ja
- Nie oszukuj samej siebie.
- Ja? Jak możesz twierdzić że ja kłamię?!
- Nie twierdzę tak ja to wiem
- Hahaha bardzo zabawne
- I to jeszcze jak
- Ja to chyba się na ciebie obrażę
- Też cię kocham
- Słuchaj mnie
- Tak bardzo cię kocham i zdania nie zmienię - przewróciłam oczami i obróciłam się do niego.
- Jeszcze raz mnie zignorujesz a pożałujesz
- Ja cię nie ignoruje. Ja ci mówię jak bardzo cię kocham - wzięłam jego twarz delikatnie w ręce.
- Ja też cię kocham. Ale jeszcze raz i zobaczysz jak to jest być ignorowanym
- Dobrze jak chcesz
- No widzisz jak chcesz potrafisz być grzeczny - posłałam mu ciepły uśmiech.
- Zabawne i to jeszcze jak
- Wiem - przyciągnął mnie do siebie.
- Wiesz że masz bardzo ładne oczy
- Co kombinujesz?
- Ja? Nic - namiętnie mnie pocałował. Słońce powoli zachodziło ale jeszcze lekkimi promieniami obejmowało nasze sylwetki.
- Idziemy?
- Tak

1 komentarz: