czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 53

    Rozdział zawiera znaczącą ilość wulgaryzmów. Wchodzisz na własną odpowiedzialność.

                                                             Dzień Pogrzebu

Nie mogę przestać płakać. Chciałabym żeby to wszystko było jednym wielkim kłamstwem. Przyjechała cała moja rodzina i przyjaciele. Potrzebowałam teraz wsparcia bo to dla mnie za trudne.

                                                                       ***

Na dzień dzisiejszy koniec mojej męki. Teraz spokój i cisza. Poszłam do sypialni i jak zazwyczaj gdy mi smutno albo jestem przygnębiona usiadłam na parapecie i otwarłam okno. Dawno tego nie robiłam. Chłodny wiatr owiał moje ciało po mimo tego że było już prawie lato. Obserwowałam jak słońce znika z horyzontu. Podobał mi się ten widok. Chwilę potem siedziałam już z nogami wiszącymi za oknem. Moje włosy lekko powiewały. Posiedziałam chwilę i zadecydowałam że się przebiorę bo nie mogę siedzieć całymi dniami w tej czarnej sukience. Przebrałam się w:
 Nie mogłam wytrzymać już niczego. Za dużo
przeżyłam w swoim życiu. Nikt mi nie mógł w tym pomóc. Sama muszę sobie z tym radzić. Zeszłam na dół. Ze schodów ruszyłam do kuchni. Nic specjalnego nie znalazłam i poszłam do salonu. Louis odwoził swoją mamę a ja byłam sama w domu. Wzięłam pierwszą lepszą książkę z półki i zabrałam ją do góry. Z powrotem siedziałam na swoim pierwotnym miejscu. Jestem bardziej typem człowieka spokojnego jeśli chodzi o jakieś różne zabawy, szaleństwa i takie inne. Wolę jak teraz porozmyślać i poczytać. Zaciekawiło mnie to co właśnie czytam. Nawet nie znam tytułu tej książki a mi się podoba. Dziewczyna ma podobne przeżycia jak ja pewnie dlatego. Być może w niej znajdę rozwiązanie swoich problemów. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi. Nie chętnie zeszłam z powrotem na dół. Słychać było jakieś krzyki zza nich. Otworzyłam je i zamurowało mnie. Przede mną stała policja.
- Pani Sophie Lynch?
- Tak to ja. A o co chodzi?
- Jest pani aresztowana za zabójstwo swojej matki i syna
- Że co kurwa?! - ale już nie odpowiedzieli. Zakuli mnie w kajdanki i wyprowadzili z budynku. Co tu do cholery się dzieje? Skąd im takim jebnięty pomysł przyszedł do łbów. Ja miałam zabić własną rodzinę. Chyba jakiś krzywy reżyser wymyślił ten czarny scenariusz. Wsadzili mnie do radiowozu i ruszyli z piskiem opon. Kiedy byliśmy już na komisariacie musiałam wszystko wytłumaczyć.
- Słuchaj kurwa mnie wtedy nie było w tym kraju! Rozumiesz?! - nie panowałam nad gniewem. Kłóciłam się z tym funkcjonariuszem.
- Uspokój się. Mamy odciski palców, twoich palców na tych linach
- O serio?! Może dlatego że ja tam mieszkałam przez ostatnie kilka lat? Nie przyszło ci to do głowy?
- Zamknij się! To że jesteś sławną gwiazdką nie znaczy że możesz wszystko!
- Pewnie że nie mogę! Bo kurwa zaraz mnie do paki władujecie! A tak na marginesie ja w swoim życiu prywatnym nie jestem gwiazdą tylko chodzącym nieszczęściem. Więc do cholery wypuść mnie cioto!
- Dość! Wyprowadźcie ją z tond - inni zakuli mnie z powrotem i wyprowadzili. Wrzucili mnie do celi i zatrzasnęli kraty. Usiadłam na tym krzywym łóżeczku i schowałam twarz w dłonie. Jak oni... a zresztą. Co ja mam zrobić teraz? Nic kurwa nie mogę! Nic!

                                                                         ***

- Sophie?! Gdzie jesteś? - zdezorientowany wołałem po domu. Obszedłem już cały i nigdzie jej nie ma. Muszę iść popytać po sąsiadach może widzieli ją jak gdzieś szła. Podszedłem do mojej najbliższej sąsiadki.
- Dzień dobry pani
- Dzień dobry. Co się stało? - zapytała rozpromieniona kobieta.
- Czy nie widziała może pani mojej narzeczonej?
- Tak widziałam
- A wie pani gdzie ona jest? Albo w którą stronę poszła?
- Ona raczej nie poszła tylko ją wynieśli
- Że co? Ale kto?
- Policjanci. Słyszałam krzyki zza ściany. Mówili coś o zabójstwie matki i syna
- Ja pierdziele dziękuję pani. Do widzenia
- Do widzenia - szybko wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Zayna. Jak oni mogli ją o to posądzić?
- Halo?
- Cześć stary. Musisz mi pomóc
- Co jest?
- Sophie. Posadzili ją
- Ćo? Zaraz będę. Nic nie rób do póki ja nie przyjadę
- Postaram się. Cześć
- Narka - chyba już wiem czyja to sprawa. Czekałem na Zayna 15 minut.
- Wiesz kto mógł to zrobić?
- No pewnie
- Kto?
- Pamiętasz tego Nelsona z klasy?
- No jasne - odpowiedział po czym się lekko uśmiechnął
- Ja myślę że to jego starszy. Przecież on jest gliną
- Dobra. Może to on. Ale pamiętasz że on za bardzo za nami nie przepadał?
- Jak mógłbym zapomnieć. Raz człowiekowi podstawisz haka i już masz przesrane. Ale ja nie o tym. Musimy tam jechać i to szybko - zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy.

                                                                      ***

- Jak to kurwa jej nie wypuścicie do końca tygodnia? Przecież ma alibi
- No co ja poradzę?
- To ty tu jesteś tym głównym. Możesz do cholery najwięcej
- Bardzo macie ze sobą wspólnego
- O co ci chodzi?
- Ona też tu była strasznie wkurzona i przeklinała tu jak nie jeden gangster
- Dobra spadaj. Ma swój charakter
- Więc widzimy się za tydzień Tomlinson
- Nie. Widzimy się dzisiaj. A ty masz ją dzisiaj wypuścić bo już nie będzie tak miło
- Spokojnie. Nie da się nic zrobić
- Z tego co wiem ty możesz wszystko. Przyprowadź ją tu do mnie. Ja bardzo chętnie posłucham jak się na ciebie wydziera
- Jak chcesz ale wychodzisz z tond możesz wszystko zza szyby obserwować
- Ale jak jej dzisiaj nie wypuścisz będę tu siedział do póki tego nie zrobisz
- Dobrze bardzo chętnie. Nawet możesz sobie z nią posiedzieć w tej celi jak bardzo ci na tym zależy - nerwy mi puściły. Zayn mnie wyciągał za tą szybę siłą. Nie wytrzymywałem tych głupawych gierek.
Chwilę potem wprowadzili ją w tych kajdankach. Nie mogłem na to patrzeć.

                                                                     ***

- Czego jeszcze chcesz? - warknęłam przez zęby.
- Chcę jeszcze raz z tobą porozmawiać
- Wiesz że to będzie za trudne
- Tak. Dlaczego ich zabiłaś?
- Kurwa nie zabiłam ich! Po co miałabym to moja rodzina
- Ale jednak odciski były
- Zamknij mordę psie! Mieszkałam w tym domu. Niby dlaczego miałoby tam nie być moich odcisków?
- Ale one były na sznurach
- Bo je ruszałam rok temu idioto!
- Uspokój się
- Nie! Jak mnie zaraz nie wypuścisz posmakujesz moich pięści
- Groźby. Jak słodko - wstał i podszedł do mnie.
- Czego kurwa chcesz?
- Żebyś się przyznała
- Ale to nie ja! Czego w to nie ja nie rozumiesz?
- Wiesz że jesteś bardzo ładna i kapryśna jak na swój wiek
- Spierdalaj. Żonka pewnie z jakimś bachorem na ciebie czeka. Przystawianie sobie wynalazł
- Och no nie bądź taka zadziorna - stał blisko mnie i patrzył się mi w oczy.
- Co ty sobie myślisz? Co może jeszcze potem zgwałcisz mnie w celi co? No a jak. Pedale jeden co ty musiałeś robić z innymi kobietami które tu trafiły z twojej winy?
- Sama to przed chwilą powiedziałaś
- Gwałciciel jebany jaki ty jesteś kur.... - pocałował mnie. Odsunęłam się od niego i wymierzyłam siarczysty policzek.
- Co ty sobie myślisz? - drzwi obok mnie brawie wypadły z zawiasów. Louis podszedł do tego jebańca i wymierzył cios.
- Co ty sobie kurwa wyobrażasz. Najpierw pozwalasz mi tu siedzieć i patrzeć jak ona się na ciebie wydziera a ja wtedy cierpię bo ona jest nieszczęśliwa a potem ją całujesz. Ty jesteś jakimś totalnym zjebem że takie coś odpierdalasz
- Stary uspokój się - Zayn odciągał go od tego typa.
- Nie będę spokojny. Na moich oczach ją pocałował. Ty też nie byłbyś spokojny w takiej sytuacji - policjant wykorzystał to że Zayn trzymał Lou i się na siebie wydzierali. Podszedł do mnie i uderzył mocniej w twarz niż ja jego. Ból był za mocny do wytrzymania.
- Koniec. Jesteś zdzirą która myśli sobie że jeśli ma takie towarzystwo wyjdzie na ludzi
- Posłuchaj mnie. Jesteś taki sam jak każdy skończony idiota. Nic nie pojmujesz, jesteś brutalny i zdradziecki. Ale jak jeszcze raz powiesz co o nim albo o kimś innym nie będzie za wesoło. A teraz wypuść mnie z tego cholernego miejsca! - zrobił minę w stylu zabawna jesteś ale się zgodził. Po mojej twarzy spływało co chwilę trochę krwi ale mi to nie przeszkadzało. Najważniejsze było to by się z tond urwać.
 

1 komentarz:

  1. OMG! Serio?! Soph w kiciu?! Omg... ;d Ej uwielbiam Cie normalnie :D Jejciuu ;3 To jest takiee słodziaśne ;3 Dziwna jestem o.O Dla mnie to jest słodziaśne XD Czasem sie zastanawiam czy przypadkiem mi czegoś do herbatki nie dosypują :D Omg :D Lool XD Mam ciutke zrytą banie :D Dobraa ! Pisz dalej :D Czeekam! PS. Nie chce mi się logować :D

    OdpowiedzUsuń