Dzień Pogrzebu
Nie mogę przestać płakać. Chciałabym żeby to wszystko było jednym wielkim kłamstwem. Przyjechała cała moja rodzina i przyjaciele. Potrzebowałam teraz wsparcia bo to dla mnie za trudne.
***
Na dzień dzisiejszy koniec mojej męki. Teraz spokój i cisza. Poszłam do sypialni i jak zazwyczaj gdy mi smutno albo jestem przygnębiona usiadłam na parapecie i otwarłam okno. Dawno tego nie robiłam. Chłodny wiatr owiał moje ciało po mimo tego że było już prawie lato. Obserwowałam jak słońce znika z horyzontu. Podobał mi się ten widok. Chwilę potem siedziałam już z nogami wiszącymi za oknem. Moje włosy lekko powiewały. Posiedziałam chwilę i zadecydowałam że się przebiorę bo nie mogę siedzieć całymi dniami w tej czarnej sukience. Przebrałam się w:

przeżyłam w swoim życiu. Nikt mi nie mógł w tym pomóc. Sama muszę sobie z tym radzić. Zeszłam na dół. Ze schodów ruszyłam do kuchni. Nic specjalnego nie znalazłam i poszłam do salonu. Louis odwoził swoją mamę a ja byłam sama w domu. Wzięłam pierwszą lepszą książkę z półki i zabrałam ją do góry. Z powrotem siedziałam na swoim pierwotnym miejscu. Jestem bardziej typem człowieka spokojnego jeśli chodzi o jakieś różne zabawy, szaleństwa i takie inne. Wolę jak teraz porozmyślać i poczytać. Zaciekawiło mnie to co właśnie czytam. Nawet nie znam tytułu tej książki a mi się podoba. Dziewczyna ma podobne przeżycia jak ja pewnie dlatego. Być może w niej znajdę rozwiązanie swoich problemów. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi. Nie chętnie zeszłam z powrotem na dół. Słychać było jakieś krzyki zza nich. Otworzyłam je i zamurowało mnie. Przede mną stała policja.
- Pani Sophie Lynch?
- Tak to ja. A o co chodzi?
- Jest pani aresztowana za zabójstwo swojej matki i syna
- Że co kurwa?! - ale już nie odpowiedzieli. Zakuli mnie w kajdanki i wyprowadzili z budynku. Co tu do cholery się dzieje? Skąd im takim jebnięty pomysł przyszedł do łbów. Ja miałam zabić własną rodzinę. Chyba jakiś krzywy reżyser wymyślił ten czarny scenariusz. Wsadzili mnie do radiowozu i ruszyli z piskiem opon. Kiedy byliśmy już na komisariacie musiałam wszystko wytłumaczyć.
- Słuchaj kurwa mnie wtedy nie było w tym kraju! Rozumiesz?! - nie panowałam nad gniewem. Kłóciłam się z tym funkcjonariuszem.
- Uspokój się. Mamy odciski palców, twoich palców na tych linach
- O serio?! Może dlatego że ja tam mieszkałam przez ostatnie kilka lat? Nie przyszło ci to do głowy?
- Zamknij się! To że jesteś sławną gwiazdką nie znaczy że możesz wszystko!
- Pewnie że nie mogę! Bo kurwa zaraz mnie do paki władujecie! A tak na marginesie ja w swoim życiu prywatnym nie jestem gwiazdą tylko chodzącym nieszczęściem. Więc do cholery wypuść mnie cioto!
- Dość! Wyprowadźcie ją z tond - inni zakuli mnie z powrotem i wyprowadzili. Wrzucili mnie do celi i zatrzasnęli kraty. Usiadłam na tym krzywym łóżeczku i schowałam twarz w dłonie. Jak oni... a zresztą. Co ja mam zrobić teraz? Nic kurwa nie mogę! Nic!
***
- Sophie?! Gdzie jesteś? - zdezorientowany wołałem po domu. Obszedłem już cały i nigdzie jej nie ma. Muszę iść popytać po sąsiadach może widzieli ją jak gdzieś szła. Podszedłem do mojej najbliższej sąsiadki.
- Dzień dobry pani
- Dzień dobry. Co się stało? - zapytała rozpromieniona kobieta.
- Czy nie widziała może pani mojej narzeczonej?
- Tak widziałam
- A wie pani gdzie ona jest? Albo w którą stronę poszła?
- Ona raczej nie poszła tylko ją wynieśli
- Że co? Ale kto?
- Policjanci. Słyszałam krzyki zza ściany. Mówili coś o zabójstwie matki i syna
- Ja pierdziele dziękuję pani. Do widzenia
- Do widzenia - szybko wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Zayna. Jak oni mogli ją o to posądzić?
- Halo?
- Cześć stary. Musisz mi pomóc
- Co jest?
- Sophie. Posadzili ją
- Ćo? Zaraz będę. Nic nie rób do póki ja nie przyjadę
- Postaram się. Cześć
- Narka - chyba już wiem czyja to sprawa. Czekałem na Zayna 15 minut.
- Wiesz kto mógł to zrobić?
- No pewnie
- Kto?
- Pamiętasz tego Nelsona z klasy?
- No jasne - odpowiedział po czym się lekko uśmiechnął
- Ja myślę że to jego starszy. Przecież on jest gliną
- Dobra. Może to on. Ale pamiętasz że on za bardzo za nami nie przepadał?
- Jak mógłbym zapomnieć. Raz człowiekowi podstawisz haka i już masz przesrane. Ale ja nie o tym. Musimy tam jechać i to szybko - zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy.
***
- Jak to kurwa jej nie wypuścicie do końca tygodnia? Przecież ma alibi
- No co ja poradzę?
- To ty tu jesteś tym głównym. Możesz do cholery najwięcej
- Bardzo macie ze sobą wspólnego
- O co ci chodzi?
- Ona też tu była strasznie wkurzona i przeklinała tu jak nie jeden gangster
- Dobra spadaj. Ma swój charakter
- Więc widzimy się za tydzień Tomlinson
- Nie. Widzimy się dzisiaj. A ty masz ją dzisiaj wypuścić bo już nie będzie tak miło
- Spokojnie. Nie da się nic zrobić
- Z tego co wiem ty możesz wszystko. Przyprowadź ją tu do mnie. Ja bardzo chętnie posłucham jak się na ciebie wydziera
- Jak chcesz ale wychodzisz z tond możesz wszystko zza szyby obserwować
- Ale jak jej dzisiaj nie wypuścisz będę tu siedział do póki tego nie zrobisz
- Dobrze bardzo chętnie. Nawet możesz sobie z nią posiedzieć w tej celi jak bardzo ci na tym zależy - nerwy mi puściły. Zayn mnie wyciągał za tą szybę siłą. Nie wytrzymywałem tych głupawych gierek.
Chwilę potem wprowadzili ją w tych kajdankach. Nie mogłem na to patrzeć.
***
- Czego jeszcze chcesz? - warknęłam przez zęby.
- Chcę jeszcze raz z tobą porozmawiać
- Wiesz że to będzie za trudne
- Tak. Dlaczego ich zabiłaś?
- Kurwa nie zabiłam ich! Po co miałabym to moja rodzina
- Ale jednak odciski były
- Zamknij mordę psie! Mieszkałam w tym domu. Niby dlaczego miałoby tam nie być moich odcisków?
- Ale one były na sznurach
- Bo je ruszałam rok temu idioto!
- Uspokój się
- Nie! Jak mnie zaraz nie wypuścisz posmakujesz moich pięści
- Groźby. Jak słodko - wstał i podszedł do mnie.
- Czego kurwa chcesz?
- Żebyś się przyznała
- Ale to nie ja! Czego w to nie ja nie rozumiesz?
- Wiesz że jesteś bardzo ładna i kapryśna jak na swój wiek
- Spierdalaj. Żonka pewnie z jakimś bachorem na ciebie czeka. Przystawianie sobie wynalazł
- Och no nie bądź taka zadziorna - stał blisko mnie i patrzył się mi w oczy.
- Co ty sobie myślisz? Co może jeszcze potem zgwałcisz mnie w celi co? No a jak. Pedale jeden co ty musiałeś robić z innymi kobietami które tu trafiły z twojej winy?
- Sama to przed chwilą powiedziałaś
- Gwałciciel jebany jaki ty jesteś kur.... - pocałował mnie. Odsunęłam się od niego i wymierzyłam siarczysty policzek.
- Co ty sobie myślisz? - drzwi obok mnie brawie wypadły z zawiasów. Louis podszedł do tego jebańca i wymierzył cios.
- Co ty sobie kurwa wyobrażasz. Najpierw pozwalasz mi tu siedzieć i patrzeć jak ona się na ciebie wydziera a ja wtedy cierpię bo ona jest nieszczęśliwa a potem ją całujesz. Ty jesteś jakimś totalnym zjebem że takie coś odpierdalasz
- Stary uspokój się - Zayn odciągał go od tego typa.
- Nie będę spokojny. Na moich oczach ją pocałował. Ty też nie byłbyś spokojny w takiej sytuacji - policjant wykorzystał to że Zayn trzymał Lou i się na siebie wydzierali. Podszedł do mnie i uderzył mocniej w twarz niż ja jego. Ból był za mocny do wytrzymania.
- Koniec. Jesteś zdzirą która myśli sobie że jeśli ma takie towarzystwo wyjdzie na ludzi
- Posłuchaj mnie. Jesteś taki sam jak każdy skończony idiota. Nic nie pojmujesz, jesteś brutalny i zdradziecki. Ale jak jeszcze raz powiesz co o nim albo o kimś innym nie będzie za wesoło. A teraz wypuść mnie z tego cholernego miejsca! - zrobił minę w stylu zabawna jesteś ale się zgodził. Po mojej twarzy spływało co chwilę trochę krwi ale mi to nie przeszkadzało. Najważniejsze było to by się z tond urwać.
OMG! Serio?! Soph w kiciu?! Omg... ;d Ej uwielbiam Cie normalnie :D Jejciuu ;3 To jest takiee słodziaśne ;3 Dziwna jestem o.O Dla mnie to jest słodziaśne XD Czasem sie zastanawiam czy przypadkiem mi czegoś do herbatki nie dosypują :D Omg :D Lool XD Mam ciutke zrytą banie :D Dobraa ! Pisz dalej :D Czeekam! PS. Nie chce mi się logować :D
OdpowiedzUsuń