środa, 26 marca 2014

Rozdział 66

- Odejdź - powiedziałam z uśmiechem próbując mu się wyrwać
- Sama sobie nagrabiłaś
- O matko! Odegrałam się tylko - rzuciłam przewracając oczami.
- To co z tego? Mnie nie wolno budzić
- Raz przeżyjesz
- Nie
- Dawaj. Wyjątek dla mnie - zrobiłam maślane oczka do niego.
- No może aaaaalbo jednak nie - moja twarz się zachmurzyła. Przycisnął mnie do ściany i zaczął torturować. Składał ciepłe pocałunki na każdej odkrytej części mojej talii, ramion i twarzy. Oblałam się purpurowym rumieńcem. Cały czas trzymał moje nadgarstki przy ścianie by uniemożliwić mi ruch. Robiło mi się coraz cieplej. Znalazł mój czuły punkt przy obojczykach i wpił się w niego zostawiając czerwony ślad. Z moich ust wydobył się cichy jęk na co chłopak zamruczał mi do ucha. Pod jego dotykiem moje ciało zostało sparaliżowane. Miałam lekko przymrużone oczy. Obserwowałam jego ruchy i czekałam na dobry moment na ucieczkę. Kiedy przylgnął swoimi wargami do moich puścił nadgarstki i delikatnie ujął moją twarz w swoje dłonie. Po chwili odsunął się i odszedł bez słowa. Nie wiem co robił ale ja i tak zeszłam na dół. Kilka minut potem wparował wkurzony.
- Ej! Ja jeszcze nie skończyłem
- To co w związku z tym? - spojrzałam na niego obojętnie bo wiedziałam że zaraz będzie wkurzony.
- To, to że jeszcze nie skończyłem
- Mówi się trudno - wzruszyłam ramionami. Usiadł koło mnie nie odzywając się. Kiedy już się od burmuszył posadził mnie na swoich kolanach tak abym patrzyła mu prosto w oczy.
- Co ci się stało? - zapytał smutnie.
- Nic - skłamałam.
- Przecież widzę że coś jest nie tak
- Bo chodzi o to że nie mam co robić. Muszę szybko znaleźć pracę
- A w czym jesteś dobra?
- Nie wiem. Mówili mi kiedyś żebym była tancerką ale raczej nie. Mogłabym też pracować u Dolores ale tam pewnie już nic nie ma - mocno się w niego wtuliłam.
- Mówiłaś coś o tańcu? - powiedział w moje włosy.
- Tak a co?
- No bo ja nigdy nie widziałem jak tańczysz
- I pewnie nigdy nie zobaczysz
- No dawaj
- Nie
- To ze mną - wziął mnie za rękę i pociągnął za sobą. Włączył jakąś piosenkę.
- Jaki ty jesteś
- No wiem. Musisz mnie jeszcze nauczyć tańczyć
- Co?
- No tak. Ja nie potrafię - przewróciłam oczami i stawiłam go do pionu. Po 10 minutach znał te główne podstawy.
- Już trochę lepiej
- Tak. A umiesz hip - hop?
- Jeszcze się pytasz?
- Czyli umiesz
- A jak
- To mi pokarz
- Jak się przebiorę bo w tym mi będzie nie wygodnie - poszłam do góry i przebrałam się w to. Po chwili zeszłam na dół.
- Pasuje ci dres
- Nie odzywaj się - nie przepadam za dresem ale nie miałam wyboru.. Włączyłam " Dangerous " Michaela Jacksona. Lubiłam tą piosenkę. Bardzo mi się podobała. Szybko mi zeszło zatańczenie najprostszego układy do tej piosenki.
- Pięknie moja tancereczko - oblałam się rumieńcem. Ja jednak nie uważam że potrafię tańczyć. Złapał mnie za rękę i przyciągnął mnie do siebie.
- Spokojnie oddech łapię - zgięłam się w pół próbując się ogarnąć.
- Lepiej ci? - pokiwałam twierdząco głową. Wziął mnie na ręce.
- Puszczaj idioto! Puszczaj! - wydzierałam się ale on nie reagował. Postawił mnie w tym samym miejscu co wcześniej mnie złapał.
- To na czym skończyliśmy?
- ...... - nie chcę tego kontynuować bo wiem czym się skończy.
- No nie bądź taka
- Nie - rzuciłam oschle.
- Dlaczego?
- Bo nie
- No dawaj
- Nie
- Ale ty jesteś
- Ty też
- Ja?
- Ty
- Nie prawda
- Prawda
- Nie
- Tak
- Nie
- Tak - kłóciliśmy się tak póki ktoś nie poszedł na kompromis
- Dobra jestem
- No widzisz
- Ale..
- Nie ma ale
- Jest
- Nie
- Tak
- Nie - znowu się zaczęliśmy przekomarzać. Ten dzień się normalnie nie skończy.
- Jest ale
- Nie ma i koniec
- Jest
- ......
- Dobra
- No widzisz. Jak chcesz to potrafisz - cmoknęłam go w nos i poszłam do sypialni. Opadłam na łóżko jakbym nie spała kilka dni po mimo że jest dopiero po 21.00. Spojrzałam w okno. Świecił tam pięknie księżyc. Ten widok przysłonił mi Lou.
- Odsuń się
- Nie do póki
- To się wal - odwróciłam się w drugą stronę. Chamstwo w państwie. Dlaczego to zawsze ja muszę odpuszczać a on raz nie może. Stanął przede mną a ja znowu wykonałam ruch zwrotny.
- Nie bądź zła. Dobrze wiesz że lubię się droczyć
- Ale ja nie lubię
- Oj tam - zmonitorowałam go wzrokiem zabójcy. Odwróciłam wzrok od niego. Delikatnie podniósł mój podbródek tak że patrzyłam się na niego.
- Co?
- Nic kocham cię - lekko się do mnie uśmiechnął
- A ja cię nienawidzę bo mnie wkurzasz - odgryzłam się.
- Jeszcze zobaczymy - wpił się w moje usta. Moja ucieczka była na marne bo mnie przycisnął do siebie. Kiedy się odsunął chciałam go zabić.
- Co ja ci mówiłam o wkurzaniu mnie?
- Że nie warto
- No widzisz - pocałował mnie w czoło i wyszedł. Pomyślałam co będzie jeszcze z nami a potem poszłam spać.

1 komentarz:

  1. Prooponuje rozwód przed małżeński :D Taak bardzo krejzi xd

    OdpowiedzUsuń