niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 64

Rano wstałam wcześnie by zdążyć na zajęcia. Zrobiłam poranną toaletę i przebrałam się w to i zeszłam do kuchni. Zrobiłam sobie na szybko śniadanie. Wzięłam aparat do torebki i kiedy miałam wychodzić Louis się obudził.
- Gdzie idziesz?
- Na kurs
- I mnie zostawiasz?
- Nie długo wrócę nie martw się - dał mi buziaka na pożegnanie i zniknął w salonie. Szłam spokojnym spacerkiem. Nie miałam daleko więc byłam przed wszystkimi. Wyciągnęłam aparat i zaczęłam przeglądać zdjęcia. Niektóre mi się bardzo podobały ale inne już nie bardzo.
- Hej Sophie
- Hej Fantasy
- Co robisz?
- Przeglądam moje wypociny. Co ty tak wcześnie? Przecież zawsze się spóźniasz
- Dzisiaj tak dla odmiany. Słyszałem co zrobiła Caroline. Nic ci nie jest?
- Nie jest ok. To jednak było trochę dziwne z jej strony
- Zrzucanie ludzi z mostu nie jest dziwne tylko podłe
- I pomyśleć że ona zrobiła to tylko dla sławy
- No. Pokaż te zdjęcia - podałam chłopakowi mój skarb. Śmiałam się z niego bo robił głupie miny. Po 10 minutach byli już wszyscy. Jake wpuścił nas do sali.
- Dzisiaj robimy zdjęcia sławnym gwiazdą
- Bardzo się cieszę - powiedziałam zrzędliwie. Za dużo mam sławy w moim życiu. Pojawiło się 14 różnych gwiazd. Trafiła mi się dobra znajomość.
- Cześć Logan
- Hej. Nie wiedziałem że robisz zdjęcia
- A ja nie wiedziałam komu będę robiła zdjęcia
- Macie powiedzieć stylistom jak mają ich przebrać i bierzecie się do roboty - pokierowaliśmy się w stronę jednej z przydzielonych garderób.
- Co tam u ciebie?
- Dobrze. Czasem jest gorzej ale tak to ok. A u ciebie?
- Długo by tu gadać. Połowa mojej rodziny nie żyje. Jakaś wariatka zwaliła mnie z mostu a miłość kwitnie
- Czyli to jest skrót wszystkich zdarzeń?
- Mniej więcej - po 20 minutach chłopak był gotowy.
- Stylowo
- I to jeszcze jak. Musisz mnie słuchać bo nie będzie tak miło jak zwykle - uśmiechnęłam się do niego.
- Dobrze będę grzeczny - w pewnym momencie zaczął wibrować mi telefon.
- Halo?
- Hej
- Cześć skarbie. Co chcesz?
- Chciałem się zapytać co robisz
- Zdjęcia na kursie a co?
- Nic bo widziałem cię z Loganem - odwróciłam się za siebie. Stał tam wielce oburzony.
- Bo robimy zdjęcia sławą dlatego
- Ale ja jestem zazdrosny pamiętaj
- Pamiętam jak zwykle. Jak wrócę do domu na stole ma coś stać
- Postaram się
- No to pa
- Cześć - przewróciłam oczami i włożyłam telefon do kieszeni.
- Nad opiekuńczy
- Nie dziwię mu się
- Co masz na myśli?
- Że każdy byłby nad opiekuńczy dla takiej osoby jak ty
- Ale jakiej?
- Ładnej i zabawnej
- Ładnej i zabawnej. Skąd ci to przyszło do głowy?
- Sama prawda - weszliśmy do przydzielonego studia.
- Dobra oprzyj się o ten styropianowy mur nogą i nie patrz się na mnie tylko w ziemię. Masz sprawiać wrażenie bad boya. No właśnie i tak ma być - kolejne zdjęcia wychodziły coraz lepiej. Po 30 minutach był koniec.
- Fajnie było
- No wiem. Dobra idziemy bo nie będzie ciekawie jak nie zdążę - wszyscy siedzieli ze swoimi " modelami " w sali. Dzisiaj szłam na pierwszy ogień. Nie wszystkie zdjęcia były ładne ale większość była przyzwoita.
- Dziękujemy. Następny jest Fantasy - chłopakowi postawili trudne wyzwanie bo dali mu rozkapryszoną gwiazdkę. Lubię ją za muzykę tylko tak jak się teraz zmieniła jest nie do pomyślenia. Talent za talentem szedł po kolei. Piękne zdjęcia. Dali z siebie wszystko.
- Dziękuję - nadeszła chwila na ogłoszenia.
- Dzisiejsze pierwsze miejsce zajmuje... - do sali wparowała Caroline z wkurzeniem na twarzy.
- Zajmuje Daniel za piękne zdjęcia Adele - zaczęliśmy klaskać. Dzisiaj byłam trzecia ale i tak się z tego cieszyłam. Po skończeniu wszystkiego udałam się do domu. Wiedziałam że Schefild mnie śledzi.
- Czego chcesz?
- Zemsty na tobie - kolejna wariatka z nożem. Dziękuję ci drogi losie.
- Uspokój się. Ja powinnam się mścić na tobie że mnie z mostu zrzuciłaś
- Ale żyjesz a ja chcę to skończyć - niebezpiecznie się do mnie zbliżyła. Nie bałam się jej. Ten nóż jaki miała mógł jedynie mi ryskę zrobić.
- Myślisz że się ciebie boje - z łatwością zabrałam jej narzędzie. Zrobiła minę w stylu że co?
- Jak..to
- Jesteś pusta zrozum. Zacznij żyć swoim życiem a nie swojego taty. Bądź naturalna i wesoła a nie plastikowa i smętna. Będziesz miała chłopaka i masę przyjaciół
- Mam ich teraz
- Bo masz kasę. Pomyślałaś co by było jakbyś nie miała tych pieniędzy w tej chwili? Nie miałabyś nic - odwróciłam się na pięcie i poszłam w swoją stronę. Kiedy weszłam do domu od razu pobiegłam do kuchni bo mądry Tomlinson zostawił wszystko na gazie. Po otwierałam okna i powyłączałam działające urządzenia. Wyszłam na dwór bo myślałam że zaraz się uduszę. Brunet wesoło sobie siedział pod drzewem i nie wiem z czego się cieszył.
- Louis jeszcze trochę i byś spalił dom
- Co?
- Nie codziennie wchodzi się do domu i chroni go przed pożarem. Następnym razem nic nie gotuj bo puścisz wszystko z dymem
- Przepraszam? - przewróciłam oczami i podeszłam do niego.
- Co robisz?
- Myślę
- O czym?
- O tobie
- Dlaczego?
- Bo jestem cholernie zazdrosny że siedzisz głównie z facetami w jednej sali
- No i?
- Że jesteś piękna a ja widziałem jak oni się na ciebie patrzą
- Ale ty masz bujną wyobraźnię Lou
- Nie bardzo. Widzieć takie coś na własne oczy
- Straszne. Wiesz co?
- Co?
- Zapiszę cię na kurs gotowania dobrze?
- Nie
- Dlaczego?
- Bo nie lubię gotować
- To czemu chciałeś spalić dom?
- Bo chciałaś mieć coś na stole jak wrócisz - udawałam że umieram.
- Nie ja zaraz zginę nie ma dla mnie ratunku. Twoja głupota zabija
- Uratuje cię
- Nie dzięki - zaczęliśmy się śmiać.
- O co ci chodziło?
- Nie mogłeś czegoś zamówić?
- Nie pomyślałem
- Czy ty kiedykolwiek myślisz?
- Czasami
- Kocham cię
- A ja mam focha

1 komentarz: