piątek, 7 marca 2014

Rozdział 48

Mój sen się powoli spełnia. Nagrałam piosenkę z chłopcami i dzisiaj ruszamy w trasę. Trochę się stresuje ale to nic. Miałam nadzieję że będzie tak samo jak w mojej własnej krainie. Godzina przed początkiem. Dziewczyny zabrały mnie do charakteryzatorni.
- Chcemy zrobić z ciebie rozkapryszoną gwiazdę rock
- Jasne nie ma problemu
Wszystko było tak jak chciałam. Chłopcy zaczęli już śpiewać. Cały plan miałam w głowie. Ich miny były bezcenne jak mnie zobaczyli. Kiedy zaczęłam śpiewać sama do głowy wpadł mi pewien pomysł.
- A może tak się w coś pobawimy? - moją odpowiedzią były głośnie krzyki.
- To tak potrzebuję 5 różnych flag - podchodziłam do ochroniarzy a oni podawali mi flagi. Musiałam iść po chłopaków bo plan by nie wypalił. Podałam i kolorowe materiały.
- A teraz potrzebuję po jednej osobie z każdego z tych krajów - brałam na scenę te osoby które bardzo tego chciały.
- Wytłumaczę. Ja napiszę na tych flagach wyrazy które będą krzyczały poszczególne kraje - podchodziłam do nich i czarnym mazakiem kreśliłam napisy.
- Zaczynamy. Harry, Zu Chang co krzyczy Japonia?
- We! - pojawiła się bardzo głośna odpowiedź
- Bardzo głośno się zrobiło. Lecimy dalej. Niall, Bommer co krzyczy Brazylia?
- Are! - ten krótki wyraz rozbrzmiewał na pół stadionu.
- Świetnie! Podoba mi się to. Liam, Kati co krzyczy Wielka Brytania?
- Is! - gromkie Is pojawiło się w różnych językach.
- I tak ma być. Louis, Gloria co krzyczą Niemcy?
- Forever! - niemieckie Forever objawiło się z nagłej ciszy.
- Tak trzymać. I Zayn, Paweł co krzyczy Polska?
- Directioner! - najgłośniejszy kraj z tych wszystkich i to nie dlatego że było ich więcej bo jak zapewne najmniej ale ich okrzyki znaczyły dla mnie najwięcej.
- Dzięki. Bardzo mi się podobało. Dziękuje wam chłopcy pomogliście. I wam fani - z daleka zauważyłam duży baner z napisem " Przyjaciele nigdy nie zapomną polskiej dziewczyny ". Łezka zakręciła się w oku. Przyjechali dla mnie. To są najlepsi ludzie na świecie. Po koncercie ruszyłam do dziewczyn.
- Gratulacje
- Dzięki
- Świetnie wypadłaś
- To tylko dzięki wam
- Ty odegrałaś najlepszą rolę - do pomieszczenia wparował Liam.
- Sophie przebieraj się szybko
- Czemu?
- Bo musimy już jechać. No dawaj! - po chwili jego krzyków żebym się pośpieszyła stałam już w dużym pojeździe.
- Skąd pomysł na gwiazdę rock?
- Dziewczyn się pytaj
- Czyli to ich wina że szczęka opadła mi do ziemi?
- Tak
- I wszystko jasne
- Widzisz sam do tego doszedłeś
- Byłaś fantastyczna
- Tak. Ale to wy jesteście Forever Young! - zaczęliśmy się śmiać. W mojej kieszeni zaczął brzęczeć telefon.
- Cisza panowie - w jednej sekundzie ucichli. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo?
- Byłaś olśniewająca na scenie
- Dzięki że byliście
- Drobiazg. Musieliśmy być na twoim pierwszym koncercie
- Fajny baner
- Sam na to wpadłem
- Czyli jesteś mózgiem?
- Można tak powiedzieć. Kończę bo się drą
- Pa
- Do zobaczenia - rozłączyłam się i włożyłam telefon z powrotem do spodni.
- Kto to był?
- Nie interesuj się
- Z tego co wiem mogę was puścić tylko do parku i tylko na 30 minut. Chcecie? - zaoferował kierowca.
- Świeże powietrze jeszcze nikomu nie zaszkodziło - resztę drogi spędziliśmy w śmiechu z siebie.
- Jesteśmy
- Nareszcie - wysiedliśmy i ruszyliśmy w swoje strony.
- Jak się śpiewało po przerwie?
- Fajnie. Jak widać twoim fanom się podobało
- Tak. Połowa przyszła zobaczyć was
- No
- A co? Kto by chciał przyjść na koncert takiego postracha?
- Co ty z tym masz? Musisz się doceniać
- Przecież ja dobrze wiem że jestem brzydka
- Jesteś najpiękniejszą dziewczyną na świecie - czułam jak się rumienię. Dobrze że było ciemno
- Co byś zrobił jakbym się nigdy nie pojawiła?
- Umarłbym z samotności
- Dlaczego?
- Bo cię kocham - miałam na twarzy minę w stylu że co?
- Serio?
- Tak. Wtedy kiedy uciekłaś nie mogłem się z tym pogodzić. Szukałem wsparcia u innych dziewczyn ale to nic nie dawało
- Ja nie wiedziałam że aż taką krzywdę ci wyrządziłam. Przepraszam
- Nie przepraszaj. To moja wina. Zachowywałem się jak skończony idiota - odwróciłam się do niego twarzą.
- Zobaczysz jeszcze kiedyś kogoś znajdziesz
- Mam taką nadzieję. Ale nigdy nie będzie taka jak ty
- Co ja takiego w sobie mam?
- Jesteś śliczna, mądra, przyjacielska, kochająca, miła i mógłbym wymieniać tak w nieskończoność
- Będzie nie jedna lepsza ode mnie. Każda fanka za tobą szaleje. Może wśród nich znajdziesz swoją żonę - patrzył mi prosto w oczy. To uczucie którego dawno nie miałam wróciło.
- Żadna nie jest lepsza od ciebie
- Przesadzasz - między nami był jakiś metr odległości która powoli się zmniejszała. Odsunęłam się.
- Ja tak nie mogę
- Przepraszam
- Chodźmy już - całą drogę do reszty przeszliśmy w ciszy.
- Hej jesteśmy
- To pa bo cię porywam
- A gdzie?
- Zobaczysz - złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
- No gdzie idziemy?
- Jeszcze chwilę - po upływie czasu moim oczom ukazała się oświetlona kolorowymi światłami altana.
- Jak to wyczaiłeś?
- Zauważyłem światła
- Zostań odkrywcą
- Zastanowię się
- Czemu mnie tu przyprowadziłeś? - mogłam się domyślić. Ukląkł przede mną. Momentalnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Sophie znamy się już długo. Bardzo cię kocham i nigdy nie przestanę. I mam do ciebie takie drobne pytanie. Czy wyjdziesz za mnie?
- Tak! - rzuciłam mu się na szyję i namiętnie go pocałowałam. Wstał i wsunął mi obrączkę na palec. Jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.
- Wracajmy bo pewnie już są źli
- Pewnie tak

1 komentarz:

  1. AAAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaaaAAAAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaaAAAAAAAAa! ZFAZOWANA JA <3 Moment na który czeeekam od dawien dawna! Matkoo <3 Tak bardzo, ale tooo bardzo się jaraaam <3 OMG <3 Louis&Sophia Tomilson <3 Awww *______*

    OdpowiedzUsuń