Wzięłam aparat i zaczęłam
przeglądać zdjęcia z dzisiaj. Podobały mi się. We dwoje byliśmy
tacy szczęśliwi. Na zdjęciach było widać uśmiechy i pełne
miłości osoby. Już ze 4 godziny Louis chodzi smutny i
przygnębiony. Wolę jednak nie wiedzieć dlaczego. Nie chcę włazić
w jego sprawy jak to zazwyczaj robią inne dziewczyny. Na szczęście
ja nie jestem taka. Nie mogłam patrzeć jak on cierpi. Serce mi się
kruszyło. Nie odzywał się do mnie od czasu tych głupich zabaw w
ogródku. Weszłam na internet. Może on mi coś wytłumaczy.
Moją stroną główną był onet.pl więc przejrzałam
najnowsze wiadomości ze świata. Jakieś porwania, morderstwa i
samolot. Weszłam w ten samolot bo było napisane że się gdzieś
rozbił.
„ Dzisiaj około południa samolot
angielskich linii lotniczych spadł z nieba. Powodem był brak
paliwa. Jeden z pracowników tłumaczy ' Ten samolot nie był
gotowy na start. Nie zdążyliśmy napełnić go do pełna. Mówiliśmy
pilotowi ze jeszcze nie można wylatywać ale nas nie słuchał.
Ruszył z niczego nie świadomymi pasażerami.' Spadł w okolicach
Londynu. Właśnie tam był cel podróży. Zginęła cała
załoga i wszyscy pasażerowie. Osób było mniej więcej 230.
wśród tych osób znajduje się rodzina sławnego
gwiazdora z zespołu One Direction. Z tego co ustalono nikogo nie
dało się ocalić.” Boże to o to chodzi. Przykro mi z tego
powodu. Taka śmierć. Nie zdążył się pożegnać. Po części go
rozumiałam. Ale to i tak straszne. Ten ból. Czyli możemy
liczyć tylko na siebie. Muszę go wspierać. Jeden pogrzeb za
drugim. To jest nie do wytrzymania. Zeszłam do
niego. Siedział na dworze. Nadal
zalewał się łzami. Poczułam ukłucie. Jakbym się z nim jakoś
porozumiała. Dziwne jest to uczucie. Podeszłam do niego i mocno
przytuliłam.
- Już wiem co się stało –
poczułam się tak jak niedawno. Ten ból i smutek jaki czułam
po stracie rodzinny. Świadomość że został mi tylko on boli ale
zarazem cieszy że jednak życie się ulitowało i zostawiło mi go.
Weszłam z powrotem do środka. Nie potrzebne mu teraz inne osoby by
sobie to przemyśleć. Sam musi się z tym pogodzić. Weszłam na
facebooka. Była moja najlepsza przyjaciółka. Chciałam się
jej wyżalić na moje parszywe życie ale nie mogłam. Kiedy byłyśmy
młodsze stałyśmy w tej samej sytuacji i pomagałyśmy sobie
nawzajem. Dzięki niej wyszłam na prostą ze wszystkim. Po chwili
już jej nie było. Szkoda bo nieźle by się zapowiadało. Naszedł
mnie pomysł. Znalazłam numer do fotografa który jest czynny
do późnej godziny.
- Halo?
- Dzień dobry. Nazywam się Sophie
Lynch
- Wiem kim jesteś. Słucham?
- Mogłabym wywołać u pani wywołać
jeszcze dzisiaj parę zdjęć?
- Oczywiście o której się
pojawisz?
- Niedługo
- Dobrze to czekam
- Do widzenia
- Do widzenia – szybko wyciągnęłam
kartę z aparatu i poszłam na dół. Lou robił się coraz
smutniejszy a ja chciałam go uszczęśliwić. Wyszłam po cichu z
domu i skierowałam się pod dany adres. Po kilku minutach doszłam
na miejsce.
- Dzień dobry
- Witaj gwiazdko. Co mogę dla
ciebie zrobić?
- Na tej karcie są zdjęcia jakby
mogła mi je pani wszystkie wywołać
- A ile ich tu jest?
- Ok. 20
- Dobrze niedługo będą proszę
wrócić za 20 minut
- Dziękuję do zobaczenia –
wyszłam i poszłam do sklepu. Nakupowałam dużo ozdobnych ramek.
Będą pasowały do zdjęć. Po upływie czasu wróciłam do
studia fotograficznego.
- Proszę
- Ile się należy?
- To na koszt firmy. Dziękuję ci
że tu przyszłaś. Będziemy je zamykali bo nikt tu nie przychodzi.
Interes się nie kręci. Nie mam pracowników bo nie miałam
im z czego płacić a pieniądze się już powoli kończą
- Proszę się nie martwić. Pomogę
pani
- Naprawdę?
- Tak. Mi pani pomogła to ja się
odwdzięczę
- Dziękuję. To dla mnie wiele
znaczy
- Widzimy się jutro
- Do zobaczenia
- Do widzenia – wyszłam z
niewielkiego budynku szczęśliwa. Jutro masa klientów się
tam pojawi. Weszłam do domu. Brunet dalej stał na dworze. Poszłam
do sypialni. Powkładałam zdjęcia do ramek i porozkładałam je w
różnych częściach domu. Chciał mieć wspomnienia ze mną
to będzie je miał. Kiedy już skończyłam weszłam na twittera.
„ Hej kochani. Właśnie byłam
w boskim studiu fotograficznym. Normalnie musicie tam zajrzeć. Na
pewno wam się tam spodoba. Znajduje się ono na ulicy Squarelli 12.
Mam nadzieję że jutro się tam zobaczymy. Czekam na was. <3”
Byłam zadowolona z tego że mogę pomóc tej kobiecie. Otwiera
o ósmej więc pewnie pojawię się tam wcześniej. Pracę nad
kolejnymi piosenkami zaczynam dopiero za dwa tygodnie więc mam
wolne. Zeszłam na dół. Przegrzebałam lodówkę.
Trzeba się wybrać do sklepu. Na szczęście jeszcze coś było.
Kiedy już skończyłam jeść poszłam się wykąpać. Ciepłe
stróżki wody oplotły moje ciało. Po 10 minutach suszyłam
swoje włosy. Chyba się przejdę do fryzjera w najbliższym czasie
żeby mi je podciął i mocno rozjaśnił końcówki. Będzie
zabawnie. Na samą myśl o włosach trochę posmutniałam bo zawsze
to moja mama się nimi bawiła. Ścinała je jak jej się podobało.
Miała do tego rękę bo po skończonej pracy też mi się podobało.
Namawiałam ją by poszukała pracy fryzjera ale zawsze się ze mnie
śmiała i mówiła że to bez sensu. Znowu byłam na dole.
Louis przyglądał się jednemu ze zdjęć. Usiadłam na schodach i
go obserwowałam. Mały uśmiech wkradł się na jego twarz. Od razu
pojawił się też na mojej. Miło się patrzy jak ktoś kogo kochasz
uśmiech się z byle jakiego powodu. Jak mnie zauważył podszedł do
mnie. W jego oczach było pełno różnych uczuć. Smutne i
wesołe. Jakbym widziała swoje.
- Po co to?
- No chciałeś wspomnienia to masz
- Nie o to chodzi
- A o co?
- Po co ty mnie kochasz jak na to
nie zasługuję. Tyle ci już krzywdy wyrządziłem ale ty wracasz
- Posłuchaj. Kocham cię. Nie
mogłabym cię zostawić. To jest trudne do zrozumienia. Niektóre
dziewczyny tak mają bo one kochają i potrafią wybaczyć wszystko.
A ja cię kocham i ci wszystko wybaczam. Po to tu jestem. Więcej mi
nie mów że na to nie zasługujesz bo mi z tym źle jak tak
mówisz. Bo dla mnie to brzmi jakbym była nie wiem jakim
człowiekiem który jest najlepszy i nie potrzebuje nikogo ani
niczego przy sobie. A ja potrzebuje ciebie. Jesteś jak narkotyk.
Uzależniający. A ja się od ciebie uzależniłam. Więc nigdy
więcej tak nie mów ok?
- Tak ale to jest prawda. Ty jesteś
inna od wszystkich. Po prostu najlepsza. Nikt c nie jest potrzebny.
Wszystko potrafisz. Widziałaś jaki byłem przygnębiony a
spojrzałem na nasze jedno zdjęcie i od razu mi lepiej. Ty masz
taki czar. Możesz wszystko
- Nie mogę wszystkiego. Bez
kochającej osoby nie mogę kochać. Bez najlepszych przyjaciół
nie pojmuję przyjaźni – podeszłam do niego. Oczy miał jeszcze
czerwone od płaczu.
- Ale..
- Nie ma ale. Nie płacz już więcej
bo ja zacznę płakać i będzie źle. Wiem jak się teraz czujesz
po tym wszystkim ale się ułoży. Sam mi to mówiłeś ale ja
oczywiście się musiałam na ciebie powydzierać. Zostałeś mi ty
i tylko ty a ja nie chcę ciebie stracić na zawsze jak innych.
Zrozum potrzebuje twojej miłości i całego ciebie. Bez ciebie
umieram bo świat mnie zabija. Jest tyle złego w moim życiu ale ty
brniesz przez to wszystko ze mną. Jesteś jedyną osobą która
potrafi mnie tak dobrze zrozumieć. A moim jedynym na razie
odwdzięczeniem jest powiedzenie kocham cię bo wiem że ci to
wystarcza
- Kochasz mnie?
- Najbardziej na świecie kocham cię
– pocałowałam go. Znajome ciepło pojawiło się na moich
policzkach. Dwa głupie słowa a potrafią uszczęśliwić każdego.
Słowa i czyny są najważniejsze teraz. Wzięłam go za rękę i
wyprowadziłam na dwór.
- Siedź tu i nie uciekaj –
poszłam do góry po jakiś koc bo nadal siedzi w tych mokrych
ciuchach. Poszłam do kuchni i zrobiłam gorącą czekoladę.
Rzuciłam w niego materiałem.
- Masz bo mi się przeziębisz. Lub
może byś się przebrał bo w tych mokrych ubraniach daleko nie
pociągniesz
- Nie chce mi się
- Domyśliłam się – wróciłam
do pomieszczenia po ciepłe kubki. Resztę dnia spędziliśmy na
ciepłej rozmowie. Czasami chciało mi się płakać. To co
opowiadał było takie wzruszające.
- Bo się poryczę przez ciebie
- Dlaczego?
- Bo mi takie smutasy opowiadasz
- Co? To moje wspomnienia
- No właśnie. Takie smutne i
zarazem wesołe i fajne
- Dzięki. Zastanawiam się jakie ty
masz wspomnienia
- Zimno się zrobiło – odwlekałam
ten temat bo moje wspomnienia były okropne. Każdy kto je słyszał
wpadał w śmiech i mnie obrażał. Może dla nich niektóre z
tych co im mówiłam nie były najlepsze ale cieszę się że
je miałam bo teraz już ich nie mogę dalej tworzyć z moimi
rodzicami albo bratem.
- Choć tu do mnie – przycisnął
mnie do siebie i okrył kocem. Położyłam głowę na jego
ramieniu.
- Co mówiłeś?
- Że ciekawy jestem twoich
wspaniałych wspomnień
- Serio chcesz wiedzieć?
- No a co? Ja ci się wygadałem to
ty też możesz
- Dobra ale się nie śmiej. Moje
dzieciństwo było do bani. Śmiali się ze mnie bo miałam białe
loczki na głowie i strasznie krzywe zęby. Potem było jeszcze
gorzej. Miałam mnóstwo piegów na twarzy i miałam
odcienie rudych włosów no i oczywiście zielone oczy. To ja
same wskazówki mówią rasowy szkot.( Nie mam na celu
obrażania kogoś. Bardzo lubię tych ludzi i to fajne że ich tu
opisuje :D ) Potem był aparat na zębach też każdy się śmiał.
Przebrnęłam przez to wszystko i jestem tutaj. Ale i tak uważam że
jestem brzydka jak nikt
- Nie denerwuj mnie
- Ja? Przecież mówię ci
samą prawdę
- Ty chyba lubisz słuchać jak ktoś
ci mówi że jesteś ładna
- No może – zaczęliśmy się
śmiać.
- Idziemy do domu? Bo zimno
- Tak – weszliśmy do ciepłego
pomieszczenia. Trochę dziwny był ten dzień ale nie najgorszy.
- Co masz jutro w planach?
- Idę pomagać
- Och a gdzie?
- Do fotografa. Biznes się nie
kręci a ja chcę pomóc
- Masz dobre serce
- Weź spadaj. Co wy z tym macie?
Same pochwały słyszę
- No a co? Jesteś dobrym
człowiekiem. Pomagasz innym a sama sobie nie potrafisz
- To jest trudniejsze niż sobie
wyobrażasz
- Dobra rozumiem. Ale i tak kiedyś
zostaniesz świętą
- Nie irytuj mnie
- Sama prawda – powiedział po
czym poszedł do góry. Zmęczyłam się tym dniem. Poszłam
do sypialni i położyłam się na łóżku. Niewielki uśmiech
wszedł na moją twarz. Nawet nie wiem dlaczego. Louis przyszedł.
Chwilę się pokręcił po pokoju, pocałował mnie w czoło i
wyszedł. Ten dzień na pewno będę pamiętała do końca życia.
Czeeść! Wiesz, że Cię lubie? :D Bardzoo bym się ucieszyła gdybyś dała jutro troszku więcej rozdziałów :D Tak z okazji urodzin mych :D KC! <3
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ;) i ten wers: "Nie mogę wszystkiego. Bez kochającej osoby nie mogę kochać. Bez najlepszych przyjaciół nie pojmuję przyjaźni " super :D coś co bym zmieniła to podejście do śmierci, bo takie to trochę dziwne, że zginęła mu rodzina, a on się średnio przejął, ale twoje opowiadanie, twoja fantazja, twój świat ;) nie usuwaj bloga proszę ;)
OdpowiedzUsuń