niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 56

Wzięłam aparat i zaczęłam przeglądać zdjęcia z dzisiaj. Podobały mi się. We dwoje byliśmy tacy szczęśliwi. Na zdjęciach było widać uśmiechy i pełne miłości osoby. Już ze 4 godziny Louis chodzi smutny i przygnębiony. Wolę jednak nie wiedzieć dlaczego. Nie chcę włazić w jego sprawy jak to zazwyczaj robią inne dziewczyny. Na szczęście ja nie jestem taka. Nie mogłam patrzeć jak on cierpi. Serce mi się kruszyło. Nie odzywał się do mnie od czasu tych głupich zabaw w ogródku. Weszłam na internet. Może on mi coś wytłumaczy. Moją stroną główną był onet.pl więc przejrzałam najnowsze wiadomości ze świata. Jakieś porwania, morderstwa i samolot. Weszłam w ten samolot bo było napisane że się gdzieś rozbił.
„ Dzisiaj około południa samolot angielskich linii lotniczych spadł z nieba. Powodem był brak paliwa. Jeden z pracowników tłumaczy ' Ten samolot nie był gotowy na start. Nie zdążyliśmy napełnić go do pełna. Mówiliśmy pilotowi ze jeszcze nie można wylatywać ale nas nie słuchał. Ruszył z niczego nie świadomymi pasażerami.' Spadł w okolicach Londynu. Właśnie tam był cel podróży. Zginęła cała załoga i wszyscy pasażerowie. Osób było mniej więcej 230. wśród tych osób znajduje się rodzina sławnego gwiazdora z zespołu One Direction. Z tego co ustalono nikogo nie dało się ocalić.” Boże to o to chodzi. Przykro mi z tego powodu. Taka śmierć. Nie zdążył się pożegnać. Po części go rozumiałam. Ale to i tak straszne. Ten ból. Czyli możemy liczyć tylko na siebie. Muszę go wspierać. Jeden pogrzeb za drugim. To jest nie do wytrzymania. Zeszłam do niego. Siedział na dworze. Nadal zalewał się łzami. Poczułam ukłucie. Jakbym się z nim jakoś porozumiała. Dziwne jest to uczucie. Podeszłam do niego i mocno przytuliłam.
- Już wiem co się stało – poczułam się tak jak niedawno. Ten ból i smutek jaki czułam po stracie rodzinny. Świadomość że został mi tylko on boli ale zarazem cieszy że jednak życie się ulitowało i zostawiło mi go. Weszłam z powrotem do środka. Nie potrzebne mu teraz inne osoby by sobie to przemyśleć. Sam musi się z tym pogodzić. Weszłam na facebooka. Była moja najlepsza przyjaciółka. Chciałam się jej wyżalić na moje parszywe życie ale nie mogłam. Kiedy byłyśmy młodsze stałyśmy w tej samej sytuacji i pomagałyśmy sobie nawzajem. Dzięki niej wyszłam na prostą ze wszystkim. Po chwili już jej nie było. Szkoda bo nieźle by się zapowiadało. Naszedł mnie pomysł. Znalazłam numer do fotografa który jest czynny do późnej godziny.
- Halo?
- Dzień dobry. Nazywam się Sophie Lynch
- Wiem kim jesteś. Słucham?
- Mogłabym wywołać u pani wywołać jeszcze dzisiaj parę zdjęć?
- Oczywiście o której się pojawisz?
- Niedługo
- Dobrze to czekam
- Do widzenia
- Do widzenia – szybko wyciągnęłam kartę z aparatu i poszłam na dół. Lou robił się coraz smutniejszy a ja chciałam go uszczęśliwić. Wyszłam po cichu z domu i skierowałam się pod dany adres. Po kilku minutach doszłam na miejsce.
- Dzień dobry
- Witaj gwiazdko. Co mogę dla ciebie zrobić?
- Na tej karcie są zdjęcia jakby mogła mi je pani wszystkie wywołać
- A ile ich tu jest?
- Ok. 20
- Dobrze niedługo będą proszę wrócić za 20 minut
- Dziękuję do zobaczenia – wyszłam i poszłam do sklepu. Nakupowałam dużo ozdobnych ramek. Będą pasowały do zdjęć. Po upływie czasu wróciłam do studia fotograficznego.
- Proszę
- Ile się należy?
- To na koszt firmy. Dziękuję ci że tu przyszłaś. Będziemy je zamykali bo nikt tu nie przychodzi. Interes się nie kręci. Nie mam pracowników bo nie miałam im z czego płacić a pieniądze się już powoli kończą
- Proszę się nie martwić. Pomogę pani
- Naprawdę?
- Tak. Mi pani pomogła to ja się odwdzięczę
- Dziękuję. To dla mnie wiele znaczy
- Widzimy się jutro
- Do zobaczenia
- Do widzenia – wyszłam z niewielkiego budynku szczęśliwa. Jutro masa klientów się tam pojawi. Weszłam do domu. Brunet dalej stał na dworze. Poszłam do sypialni. Powkładałam zdjęcia do ramek i porozkładałam je w różnych częściach domu. Chciał mieć wspomnienia ze mną to będzie je miał. Kiedy już skończyłam weszłam na twittera.
„ Hej kochani. Właśnie byłam w boskim studiu fotograficznym. Normalnie musicie tam zajrzeć. Na pewno wam się tam spodoba. Znajduje się ono na ulicy Squarelli 12. Mam nadzieję że jutro się tam zobaczymy. Czekam na was. <3” Byłam zadowolona z tego że mogę pomóc tej kobiecie. Otwiera o ósmej więc pewnie pojawię się tam wcześniej. Pracę nad kolejnymi piosenkami zaczynam dopiero za dwa tygodnie więc mam wolne. Zeszłam na dół. Przegrzebałam lodówkę. Trzeba się wybrać do sklepu. Na szczęście jeszcze coś było. Kiedy już skończyłam jeść poszłam się wykąpać. Ciepłe stróżki wody oplotły moje ciało. Po 10 minutach suszyłam swoje włosy. Chyba się przejdę do fryzjera w najbliższym czasie żeby mi je podciął i mocno rozjaśnił końcówki. Będzie zabawnie. Na samą myśl o włosach trochę posmutniałam bo zawsze to moja mama się nimi bawiła. Ścinała je jak jej się podobało. Miała do tego rękę bo po skończonej pracy też mi się podobało. Namawiałam ją by poszukała pracy fryzjera ale zawsze się ze mnie śmiała i mówiła że to bez sensu. Znowu byłam na dole. Louis przyglądał się jednemu ze zdjęć. Usiadłam na schodach i go obserwowałam. Mały uśmiech wkradł się na jego twarz. Od razu pojawił się też na mojej. Miło się patrzy jak ktoś kogo kochasz uśmiech się z byle jakiego powodu. Jak mnie zauważył podszedł do mnie. W jego oczach było pełno różnych uczuć. Smutne i wesołe. Jakbym widziała swoje.
- Po co to?
- No chciałeś wspomnienia to masz
- Nie o to chodzi
- A o co?
- Po co ty mnie kochasz jak na to nie zasługuję. Tyle ci już krzywdy wyrządziłem ale ty wracasz
- Posłuchaj. Kocham cię. Nie mogłabym cię zostawić. To jest trudne do zrozumienia. Niektóre dziewczyny tak mają bo one kochają i potrafią wybaczyć wszystko. A ja cię kocham i ci wszystko wybaczam. Po to tu jestem. Więcej mi nie mów że na to nie zasługujesz bo mi z tym źle jak tak mówisz. Bo dla mnie to brzmi jakbym była nie wiem jakim człowiekiem który jest najlepszy i nie potrzebuje nikogo ani niczego przy sobie. A ja potrzebuje ciebie. Jesteś jak narkotyk. Uzależniający. A ja się od ciebie uzależniłam. Więc nigdy więcej tak nie mów ok?
- Tak ale to jest prawda. Ty jesteś inna od wszystkich. Po prostu najlepsza. Nikt c nie jest potrzebny. Wszystko potrafisz. Widziałaś jaki byłem przygnębiony a spojrzałem na nasze jedno zdjęcie i od razu mi lepiej. Ty masz taki czar. Możesz wszystko
- Nie mogę wszystkiego. Bez kochającej osoby nie mogę kochać. Bez najlepszych przyjaciół nie pojmuję przyjaźni – podeszłam do niego. Oczy miał jeszcze czerwone od płaczu.
- Ale..
- Nie ma ale. Nie płacz już więcej bo ja zacznę płakać i będzie źle. Wiem jak się teraz czujesz po tym wszystkim ale się ułoży. Sam mi to mówiłeś ale ja oczywiście się musiałam na ciebie powydzierać. Zostałeś mi ty i tylko ty a ja nie chcę ciebie stracić na zawsze jak innych. Zrozum potrzebuje twojej miłości i całego ciebie. Bez ciebie umieram bo świat mnie zabija. Jest tyle złego w moim życiu ale ty brniesz przez to wszystko ze mną. Jesteś jedyną osobą która potrafi mnie tak dobrze zrozumieć. A moim jedynym na razie odwdzięczeniem jest powiedzenie kocham cię bo wiem że ci to wystarcza
- Kochasz mnie?
- Najbardziej na świecie kocham cię – pocałowałam go. Znajome ciepło pojawiło się na moich policzkach. Dwa głupie słowa a potrafią uszczęśliwić każdego. Słowa i czyny są najważniejsze teraz. Wzięłam go za rękę i wyprowadziłam na dwór.
- Siedź tu i nie uciekaj – poszłam do góry po jakiś koc bo nadal siedzi w tych mokrych ciuchach. Poszłam do kuchni i zrobiłam gorącą czekoladę. Rzuciłam w niego materiałem.
- Masz bo mi się przeziębisz. Lub może byś się przebrał bo w tych mokrych ubraniach daleko nie pociągniesz
- Nie chce mi się
- Domyśliłam się – wróciłam do pomieszczenia po ciepłe kubki. Resztę dnia spędziliśmy na ciepłej rozmowie. Czasami chciało mi się płakać. To co opowiadał było takie wzruszające.
- Bo się poryczę przez ciebie
- Dlaczego?
- Bo mi takie smutasy opowiadasz
- Co? To moje wspomnienia
- No właśnie. Takie smutne i zarazem wesołe i fajne
- Dzięki. Zastanawiam się jakie ty masz wspomnienia
- Zimno się zrobiło – odwlekałam ten temat bo moje wspomnienia były okropne. Każdy kto je słyszał wpadał w śmiech i mnie obrażał. Może dla nich niektóre z tych co im mówiłam nie były najlepsze ale cieszę się że je miałam bo teraz już ich nie mogę dalej tworzyć z moimi rodzicami albo bratem.
- Choć tu do mnie – przycisnął mnie do siebie i okrył kocem. Położyłam głowę na jego ramieniu.
- Co mówiłeś?
- Że ciekawy jestem twoich wspaniałych wspomnień
- Serio chcesz wiedzieć?
- No a co? Ja ci się wygadałem to ty też możesz
- Dobra ale się nie śmiej. Moje dzieciństwo było do bani. Śmiali się ze mnie bo miałam białe loczki na głowie i strasznie krzywe zęby. Potem było jeszcze gorzej. Miałam mnóstwo piegów na twarzy i miałam odcienie rudych włosów no i oczywiście zielone oczy. To ja same wskazówki mówią rasowy szkot.( Nie mam na celu obrażania kogoś. Bardzo lubię tych ludzi i to fajne że ich tu opisuje :D ) Potem był aparat na zębach też każdy się śmiał. Przebrnęłam przez to wszystko i jestem tutaj. Ale i tak uważam że jestem brzydka jak nikt
- Nie denerwuj mnie
- Ja? Przecież mówię ci samą prawdę
- Ty chyba lubisz słuchać jak ktoś ci mówi że jesteś ładna
- No może – zaczęliśmy się śmiać.
- Idziemy do domu? Bo zimno
- Tak – weszliśmy do ciepłego pomieszczenia. Trochę dziwny był ten dzień ale nie najgorszy.
- Co masz jutro w planach?
- Idę pomagać
- Och a gdzie?
- Do fotografa. Biznes się nie kręci a ja chcę pomóc
- Masz dobre serce
- Weź spadaj. Co wy z tym macie? Same pochwały słyszę
- No a co? Jesteś dobrym człowiekiem. Pomagasz innym a sama sobie nie potrafisz
- To jest trudniejsze niż sobie wyobrażasz
- Dobra rozumiem. Ale i tak kiedyś zostaniesz świętą
- Nie irytuj mnie
- Sama prawda – powiedział po czym poszedł do góry. Zmęczyłam się tym dniem. Poszłam do sypialni i położyłam się na łóżku. Niewielki uśmiech wszedł na moją twarz. Nawet nie wiem dlaczego. Louis przyszedł. Chwilę się pokręcił po pokoju, pocałował mnie w czoło i wyszedł. Ten dzień na pewno będę pamiętała do końca życia.

2 komentarze:

  1. Czeeść! Wiesz, że Cię lubie? :D Bardzoo bym się ucieszyła gdybyś dała jutro troszku więcej rozdziałów :D Tak z okazji urodzin mych :D KC! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba ;) i ten wers: "Nie mogę wszystkiego. Bez kochającej osoby nie mogę kochać. Bez najlepszych przyjaciół nie pojmuję przyjaźni " super :D coś co bym zmieniła to podejście do śmierci, bo takie to trochę dziwne, że zginęła mu rodzina, a on się średnio przejął, ale twoje opowiadanie, twoja fantazja, twój świat ;) nie usuwaj bloga proszę ;)

    OdpowiedzUsuń