sobota, 22 marca 2014

Rozdział 62

Chłopcy ruszyli w kolejną trasę po świecie. W tym czasie będą mieli ich bardzo dużo więc jestem skazana na siedzenie samotnie przez ten czas. Zapisałam się na kilku miesięczny kurs. Chciałam się jeszcze podszkolić z fotografii. Potrzebowałam jakiegoś zajęcia na jakiś czas. Właśnie sięgałam do klamki by wyjść ale ktoś zadzwonił do drzwi.
- Dzień dobry - przywitałam się rozpromieniona. Przede mną stał wysoki mężczyzna tak około czterdziestki.
- Witaj
- O co chodzi?
- Czy tutaj mieszka nie jaka Sophie Lynch? - to było dziwne. Obcy facet przychodzi do mnie do domu i pyta się o mnie.
- Tak. To ja. A kim pan jest?
- Tom Lynch
- Tata? Przecież mama mówiła że nie żyjesz - rzuciłam mu się na szyję.
- Pomylili raporty i to nie byłem ja tylko inny mężczyzna o tych samych danych
- Tak bardzo tęskniłam
- Ja też tęskniłem. Może wiesz gdzie jest mama? Bo jak byłem w domu to nikogo nie było - to pytanie mnie załamało. Łzy powoli zaczęły napływać mi do oczu.
- Ona i Drake...
- Co jest?
- Oni nie żyją
- Co? Kiedy to się stało?
- Drake rzucił się z mostu bo myślał że nie żyjesz. A mama... A mama jak wróciłam z Polski wisiała razem z moim synkiem na sznurach
- To wszystko moja wina
- Tato nie obwiniaj się za to. Przecież wiesz że nic temu nie winisz. Stało się ale damy radę
- Mam nadzieję. Skarbie muszę już iść ale zobaczymy się w najbliższym czasie. Kocham cię
- Ja ciebie też. Papa
- Cześć - odwrócił się na pięcie i odszedł. Chwilę potem poczułam wibracje w telefonie. Otworzyłam sms i zobaczyłam zdjęcie. Zdjęcie Louisa z jakąś laską jak się... CAŁUJĄ?! Nie. to nie on. Wyszłam z budynku i pokierowałam się na kurs.

                                                                            ***

- Dzisiaj zajmiemy się robieniem zdjęć przyrodzie. Najładniejsze zdjęcia zostaną wynagrodzone - nie podobał mi się pomysł z tymi nagrodami ale ja tu nie uczę i to nie moje zasady. Wyszliśmy za budynek. Piękny park rozchodził się aż do lasu. Było dużo przestrzeni więc każdy sobie mógł coś znaleźć. Przeszłam połowę tego miejsca i znalazłam idealny punkt. Kilka zdjęć poszło za jednym zamachem. Po skończonej sesji wróciłam do reszty. Czekaliśmy jeszcze na parę osób, które najwyraźniej się zgubiły. Kiedy byliśmy już w sali zaczęły się nie wielkie kłótnie o to czyje zdjęcia są lepsze. Nie uczestniczyłam w nich bo uważałam że to jakby małe dzieci kłóciły się o cukierka. Niewielki pokaz się zaczął. Podobały mi się zdjęcia. Były bardzo pomysłowe. Nie wielkie zwierzęta, rośliny. Wątpiłam w moje zdolności.
- Teraz Sophie - nie chętnie podniosłam się i podeszłam do komputera. Wczepiłam wtyczkę i zaczęła się chwila, której się bałam. Uśmiechy innych mnie drażniły. Wszyscy uważali się za lepszych.
- Dziękujemy - wróciłam na swoje miejsce. Po kilku minutach nadszedł czas na wyniki.
- Jedziemy od najgorszego - wiedziałam że to ja będę tą najgorszą. Nie mam talentu do takiej roboty. Na tym wyższym kursie razem ze mną jest 15 osób. Nie dużo ale każdy z nich ma wielki talent. Jedna z nich nie przypadła mi do gustu. Tą osobą jest bogata córeczka tatusia Caroline Schefild. Sztuczne wszystko do tego kpi sobie ze wszystkich dookoła bo ma kasę i w ogóle.
- Najgorsza dzisiaj była Caroline - niewielki uśmiech wkradł się na moją twarz. Były dwa powody tego. Pierwszy że jednak nie jestem ostatnia a drugi że ona jest ostatnia. Ma talent ale nie potrafi go wykorzystać a to jest najgorsze. Jake mówił po kolei nazwiska. Byłam w szoku. Do tej pory nie było słychać mojego.
- I egzekfo pierwsze miejsce zajmują Sophie i Doris - podobało mi się to. Nie wysoka blondynka z którą się już zaprzyjaźniłam wyciągnęła mnie za rękę na środek.
- Wasze prace zostały docenione. Gratulacje. Waszą nagrodą jest sesja z nimi - za drzwi wyszła banda moich kochanych idiotów. To było trochę dziwne. Bo ci wszyscy kursanci nie wiedzieli kim jestem. Słyszałam że Caroline podkochuje się w moim Lou. Jej mina była bezcenna jak ich zobaczyła. Od razu podeszła do niego. Mi się chciało wtedy tak śmiać. Kiedy Jake wyszedł mówiąc byśmy się wszyscy " zapoznali " od razu zaczęły się flirty. Stałam w kącie i się śmiałam z niej. Nie mogłam po prostu. Mój śmiech przykuł uwagę wszystkich. Louis dopiero teraz mnie dostrzegł.
- Tęskniłam
- A ja może - wszyscy zrobili na nas oczy. Miny były w stylu WTF? Kim ona jest? Znowu zaczęłam się śmiać.
- Ludzie no nie patrzcie się na mnie bo dostaję głupawki - nie odzywali się tylko dalej stali jak słupy.
- Spokojnie - uciszył mnie dopiero jak mnie pocałował. Teraz szczęki tych wszystkich ludzi były na ziemi.
- Co cię podkusiło żeby tu przyjeżdżać? Przecież masz trasę
- Nie wiem. Poinformowali nas o tym nie dawno. A poza tym miałem nadzieję że cię zobaczę chociaż na chwilę
- Kocham cię - objął mnie ramieniem i wróciliśmy do reszty.
- Ty...ty jesteś...?
- Tak to ja - wiedziałam już że jestem ta znienawidzona najbardziej przez Schefild.
- Nie skojarzyłem - odezwał się Daniel.
- Nie przeszkadzało mi to. Nie lubię być rozpoznawana przez niego. Widzisz twoja wina że wiedzą kim jestem - zwróciłam się do Tommo.
- Nie narzekaj. Wolisz być nie znana i beze mnie czy znana ze mną?
- To drugie
- Dobra wszyscy się poznali?! - wybuchła Caroline.
- Spokojnie - próbował do niej uderzyć " Fantasy ". Miał taką ksywkę od lewego nazwiska. Podeszły do niej dziewczyny i zaczęły ta szeptać że wszystko było słychać.
- Zobaczysz jeszcze będziesz go miała
- Ja wszystko słyszę - odwróciły się z oczami.
- Co niby słyszałaś?
- Caroline posłuchaj. Możesz sobie myśleć co chcesz ale na sztuczne laski lecą tylko idioci - szyderczo się uśmiechnęłam i odeszłam za chłopcami. Myślałam że zacznie się odgrażać ale tak nie było. Wiedziała że ze mną nikt nie wygra. Chwyciłam narzeczonego za rękę i poszliśmy się przejść. Spacerowaliśmy po tym ładnym parku za studiem.
- Co robiłaś cały ten czas?
- Nudziłam się. Bez ciebie to inne życie
- To nie potrwa długo. Jeszcze tydzień i będę tylko twój
- No ja myślę. Na ile zostajecie?
- Do 18.00. Zaraz robisz nam zdjęcia z koleżanką mamy godzinę i jedziemy
- Dali wam czasu
- Musimy zdążyć na koncert co ja poradzę
- Nie no nic. Ale tęsknię za tobą. A teraz jeszcze ta cała Schefild zapewne będzie mnie chciała zniszczyć - lekko się uśmiechnęłam.
- Będzie dobrze. Jak będziesz mnie potrzebowała przez ten czas to tylko zawołaj a ja cię usłyszę  - stanęliśmy przed sobą patrząc sobie prosto w oczy.
- A co jeśli nie zdążę zawołać?
- To poczuje twój ból - po moim poliku spłynęła jedna łza. To co on mówi jest takie szczere i prawdziwe. Nie wiem czy to sen czy jednak nie ale wiem że na pewno na rozstaniu nie zakończy się. Po chwili wzrokowej ciszy rozległo się głośne nie wiem odchrząknięcie? Za drzewa wyszła ta łajza.
- Czego? - syknęłam oschle.
- Nie rozumiem co ty z nią robisz. Taka słaba, głupia, brzydka i nic nie potrafi. Nie wolisz kogoś takiego jak ja? - cały czas jej oczy były skupione na Louisie.
- Kogoś pustego, plastikowego i nie zbyt bystrego? Nie dziękuję - głupawy uśmieszek widniał na mojej trochę bladej twarzy.
- Widać że nie rozumiesz co to miłość. Bo ona nie opiera się na wyglądzie tylko na uczuciach a najwyraźniej ty ich nie masz - powiedziałam a chłopak splótł nasze palce i odeszliśmy spokojnym krokiem. Zostawiliśmy ją taką osłupiałą w tym miejscu. Myślała że nikt jej nie podskoczy. A tu jednak. Niech nasyła sobie tatusia ja się nie boję.

                                                                      ***

- Wracaj jak najszybciej
- Postaram się
- Już tęsknię - dał mi buziaka na pożegnanie i wyszedł. Znowu będę sama. Na szczęście to nie jest aż tak długo. Ale jednak to zamieni się dla mnie w wieczność. Mój telefon zaczął wibrować.
- Halo?

3 komentarze:

  1. Maam dziwne przeczucie, że ten telefon zniszczy ich związek na zawsze ;o Mam nadzieję, że to jednak nie jest prawda ;d Chociaż w sumie Soph mogłaby być z Niallem ;3 Albo i nie ;o Dobraa tam pisz daleej xd A rozdział jeest taki szweetaśny :D No i skąd ty wytrzasnęłaś nazwisko Caroline czy jak tam jej jest XD Jest takie... Niemieckie ;o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są takie samoloty jeden z nich to Doncaster Schefild. Nie wiem przyszło mi tak o <3

      Usuń
  2. Już kiedyś pisałam ;) pod 56 rozdziałem, jak zwykle super wiem o blogu z bestów więc ta reklama sie sprawdza ;) super jak zwykle :)

    OdpowiedzUsuń