piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 1


Szłam sobie po prostu z pracy. Był już wieczór za każdym razem się bałam. Przyjechałam do tego miasta by uciec od gościa, który mnie gwałcił były to najgorsze dni mojego życia.
Zaczął wołać wiedziałam że to on to Drake. Płakałam i uciekałam jak najszybciej.
Ale on mnie złapał za dwa nadgarstki i przycisnął do ściany.
- I co dziwko? Teraz mi już nie uciekniesz.

                                                                       ***

Gdy zauważyłem co on z nią robi wysiadłem z mojego auta i ruszyłem w stronę damskiego boksera.
- Puść ją!
Zignorował mnie.
- Nie będę się powtarzał.
- Zamknij się gówniarzu!
Gdy się na mnie spojrzał oberwał prosto w nos. Gdy on się zwijał z bólu kazałem dziewczynie wsiadać do mojego auta.
- Proszę tylko uważaj na siebie.
Dziewczyna bała się tego gościa ale ja nie.
- Co jeszcze będziesz podskakiwał?
- Zobaczysz pożałujesz tego ty i ona
- Posłuchaj mnie bo więcej tego nie powiem odpierdol się od niej!
Zostawiłem go na ziemi. Może coś zrozumie. Wsiadłem do auta i ruszyłem z piskiem opon.
- Proszę wypuść mnie nie chcę żebyś mi coś zrobił.
- Nie bój się mnie takie coś nie bawi.
- To chociaż powiedz mi gdzie jedziemy?
- Do mnie.
- Ale ja nie mogę mam pracę.
- To cię do niej zawiozę
Dziewczyna była roztrzęsiona. Bała się mnie. Widziałem to w jej piwnych oczach.

                                                                      ***

Bałam się że Drake znowu mnie znajdzie. Jadę autem z nieznajomym mężczyzną nie znając jego zamiarów co do mnie. Ale może to i tak lepiej niż przebywać z tym idiotą. Nadal płakałam z bólu strasznie mnie bolało całe ciało. A szczególnie nadgarstki. Miałam na nich ogromne sińce.
Dojechaliśmy pod dość duży dom. Uznałam że ten chłopak ma dużo pieniędzy.
Wysiadł mój " bohater " okrążył auto i pomógł mi wysiąść. Jakoś mało mnie interesował jego wygląd. Miał jakoś mniej więcej tyle lat co ja, blond czuprynę i niebieskie oczy.
Mieliśmy już wchodzić gdy ktoś nam przerwał. To był Tyga ( Don ) kumpel Drakea.
Blondyn wpuścił mnie wszedł zaraz za mną.
- Poczekaj tu chwilkę zaraz wrócę.
- Nie ja się nie zgadzam
Ominęłam go i stanęłam przed drzwiami
- Nie chcę żeby zrobili ci tego samego co mi
Podszedł do mnie
- Słuchaj tu jesteś bezpieczna.
Spuściłam wzrok. Cała jeszcze drżałam po tym co się stało.
Podniósł mój podbródek tak że musiałam się popatrzeć na niebieskookiego.
- Ja wyjdę zaraz i wrócę
- Ja ciebie nie puszczę.
Jego oczy stawały się coraz ciemniejsze.
Złapał mnie za nadgarstki. Zasyczałam z bólu.
- Idź do góry i czekaj - powiedział to już oschle bez żadnych emocji
- Nie
- Cholera, to nie była prośba!
- Nigdzie nie idę!
Przeciągnął mnie za siebie i wyszedł.
Jak głupia pobiegłam do okna zobaczyć co się dzieje.
Tak jak myślałam pobili się ale blondyn nic nie wykazywał. Wrócił szanowny pan.
- Czy tobie cholera nie odpierdala za mocno?
- Nie takim tonem. - był wkurzony na mnie
Słabo mi się robiło. Powoli traciłam czucie.
Po jakichś 2 minutach leżałam już na ziemi nieprzytomna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz