czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 20

Przez cały dzień już nic złego mnie nie spotkało. Dalej byłam smutna. Był też inny powód do mojego smutku. Nie mogłam się z tatą pożegnać. Wszyscy żołnierze zostają pochowani tam. W mojej głowie były same wspomnienia z przed wyjazdu. Dzisiaj kilka razy miałam myśli by się zabić i spotkać tatę ale od razu przypominało mi się że jak ja zginę to on zrobi to samo. Nie chciałam żeby umierał bo ja to zrobiłam. Stałam przed oknem z zamkniętymi oczami. Kiedy w myślach padało imię Louis ciepło mi się robiło w środku. W pewnej chwili poczułam jak ktoś mnie przytula. Oparł swoją głowę o moje ramie.
- Jak się czujesz?
- Jak teraz przyszedłeś poczułam się lepiej. Musisz mi pomóc.
- W czym?
- Musisz mnie zawieźć do brata.
- Dobrze.
- Pójdziesz tam ze mną i przytulisz mnie jak będzie trzeba.
- Co tylko chcesz.
- Powiedz mi że mnie kochasz proszę potrzebuję tego.
- Kocham cię.
Po moim poliku spłynęłam ostatnia łza jaka mi została. Miałam nadzieję że jej nie widział ale poczuł.
- Nie płacz
- Nie mam już czym
- Czuję że płaczesz
Jest między nami więź której nie widzimy ale czujemy. Odwróciłam się do niego by spojrzeć mu bezpośrednio w oczy. Po raz kolejny wyglądały jak dwie szklanki.
- Czemu jesteś smutny? Co się stało? - pogładziłam go po poliku po czym on się uśmiechnął
- Jestem smutny z różnych powodów
- To dlaczego nie jesteś szczęśliwy z jakiegoś powodu?
- Nie wiem pustka mnie ogarnia jak widzę twój płacz. Jesteś wtedy bezbronna i niczemu winna.
- Nie chcę żebyś był smutny przeze mnie. Bo to mnie boli.
- Spokojnie jest dobrze.
- Idę się kąpać
- Idź dobrze ci to zrobi - posłał mi uśmiech i wyszedł
Zabrałam ze sobą czyste rzeczy i ruszyłam do łazienki. Uwinęłam się migiem. Po 10 minutach z powrotem znalazłam się w pokoju. Znowu zasiadłam w rozmyślaniach. Teraz łapały mnie jeszcze wszystkie marzenia. Byłam już zmęczona więc położyłam się spać.

                                                                                  ***

Boję się tego dnia. Muszę Drake'owi wszystko powiedzieć. Nie wiem jak on to zniesie.
Zeszłam na dół. Sama nie wiem po co. Siedziałam na kanapie. Nic nie myśląc. Patrzyłam się w ścianę. Pojawił się na niej napis " Kocham cię. Tata xx". Oszołomiona tym co się stało otworzyłam szeroko oczy. Tato był ze mną. Napis ciągnął się dalej " Nigdy nie zostawiaj tego chłopaka bo on cię kocha  i niema zamiaru cię opuszczać"
- Kocham cię tato
Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Drake'a.
- Halo?
- Hej to Sophie. Mam ważną wiadomość możemy się dzisiaj spotkać?
- Jasne a gdzie?
- W parku. O 12.00
- Jasne będę. Do zobaczenia
- Cześć
Był wesoły tylko jeszcze nie wiedział co chcę mu przekazać.
Piękny dzień taki słoneczny szkoda że nie dla mnie. Ja zamiast słońca widzę same ciemne chmury.
- Hej księżniczko
- Cześć
Spuściłam głowę na znak że jestem przygnębiona. Przyszedł i mnie pocałował.
Lekko się uśmiechnęłam.
- Od razu lepiej. Chcesz coś jeść?
- Nie
- Ale nie jesz nic od wczoraj. Znikasz mi w oczach.
- Później
- No ja mam nadzieję
Poszedł do kuchni a ja dalej stałam jak słup w tym salonie. Po 20 minutach wrócił.
- Gotowa jesteś?
- Nie. Boję się mu to powiedzieć.
- Musisz nie masz wyboru
- No wiem
Przytuliłam się do niego. Czułam ciepło buchające od niego. Chłopak odwzajemnił mój gest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz