czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 16

Pożegnałam się z chłopakiem i weszłam do budynku. Znowu kierowałam się do tej samej sali co wczoraj. Zapukałam do drzwi.
- Proszę.
- Dzień dobry
- Hej Sophie. Siadaj musimy omówić wszystko co dzisiaj ma się odbyć.
- To słucham
- Więc tak nasi tekściarze są w trakcie pisania tekstu. Z tego co wiem twoja nowa piosenka będzie nazywała się " Later ". Zaraz powinna się zjawić twoja menedżerka Katy White. Kolejnym celem będzie studio. Muzycy chcą sprawdzić czy nadal śpiewasz tak samo. A na końcu ktoś cię oprowadzi po tym obiekcie.
- Czyli mam cały dzień pracy.
- Jak my wszyscy tutaj.
Ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę.
Była to moja nowa menedżerka.
- Dzień dobry jestem Katy White.
- Dzień dobry Sophie Lynch.
Kobieta wyglądała na bardzo miłą pomimo niskiej postury i wielkich okularów.
- Sophie chcesz zobaczyć pracę tekściarzy?
- Jasne czemu nie.
Cały dzień był pełen pracy. Piosenka była świetna chociaż jeszcze nie dokończona. Muzycy się mną zachwycili. Cały czas rozmawiałam z jakby moją nową koleżanką. Później jeden z muzyków oprowadził mnie po całym budynku. Jak wszystko się skończyło byłam padnięta. Jest koło godziny 21.00 a ja jeszcze będę czekała na mrozie bo nie zadzwoniłam do Lou bo nikt nie wiedział kiedy to się skończy. Wyszłam za drzwi. Zimny wiatr rozwiał moje włosy. Wyciągnęłam telefon i szukałam numeru do bruneta.
- Podwieźć panią?
- A co ty tu robisz?
- Też żeśmy tak kończyli więc wiedziałem kiedy przyjechać.
- Jesteś kochany.
Ledwo trzymając się na nogach wsiadłam do samochodu.
Po 20 minutach byliśmy pod domem. Moje oczy same się już zamykały.
Louis otworzył drzwi i mnie wpuścił. Ściągnęłam z siebie rzeczy i poszłam do salonu. Położyłam się na kanapie i zaczęłam przysypiać.
- Nie śpij
- Obudź mnie jutro koło 12.00.
- Dobra, dobra też tak żyłem idź do łazienki będzie ci lepiej.
- Dobijasz mnie
Zwlekłam się z kanapy i ledwo zaszłam do góry. Weszłam pod prysznic. Umyłam się i jakoś tak się lepiej poczułam. Owinęłam się w dwa ręczniki i poszłam do lustra. Zmyłam makijaż i zaczęłam suszyć włosy. Jak zwykle trochę mi to zajęło. Ubrałam się w rzeczy które po drodze zgarnęłam z torby. Telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz Simon.
- Halo?
- Dobry wieczór gwiazdko chciałem ci powiedzieć że jutro nie musisz przychodzić bo nie ma na razie co robić.
- Dziękuję za powiadomienie.
- Śpij dobrze. Do widzenia.
- Do widzenia.
Włożyłam telefon do kieszeni.
- Tak
Zeszłam na dół. Po chwili znowu leżałam na kanapie.
- Nie śpij
- Już powiedziałam obudź mnie jutro koło godziny 12.00
- Przecież masz na 9.00
- Jutro nie muszę iść Simon dzwonił.
- Czyli co jutro śpisz
- Cały dzień
- Ale teraz nie śpij
- Nie drażnij mnie. Jestem jak kot nie przewidywalna i uważaj bo jeszcze cię podrapie.
- Co mam się nudzić?
- Porozmawiaj z poduszką
- Zabawne
- I to jeszcze jak
- Ty to mnie w ogóle kochasz?
Zrobiłam minę rozdrażnionego zwierzęcia i po raz kolejny z przymusu zwlekłam się z kanapy.
Specjalnie to robił. Chciał mnie przymusić do tego żebym nie spała.
Podeszłam do niego i go pocałowałam.
- Tak kocham cię i już ci to udowodniłam. A teraz idę do góry spać. Cześć.
- Do jutra
- Może
Droga była w tej chwili daleka dla mnie. Jakoś doszłam do góry. Wywaliłam się na łóżko i zasnęłam.

                                                                                ***

Jak wstałam było koło godziny 11.00.
- No i nie spełniłam swojej obietnicy miałam spać do dwunastej.
Słyszałam jak ktoś się kręci po kuchni.
Gdy schodziłam zastała mnie cisza. Pierwsze co wpadło mi do głowy to włamali się!
Gdy zajrzałam przez barierkę nikogo nie było tylko okno zostało otwarte. Boże Louis.
Wbiegłam do kuchni. Leżał pobity przy ścianie. Próbowałam go lekko ocucić.
- Lou słyszysz mnie? Lou?
- Co się stało?
- Ktoś się włamał. Ale jak mnie usłyszeli to uciekli.
- Nic ci nie jest?
- Nie ale martwię się o ciebie. Jesteś cały w sińcach. Choć pomogę ci wstać.
Opierał się o mnie a ja go prowadziłam do salonu. Położyłam go na kanapie.
- Leż tu ja zaraz wrócę.
Miałam łzy na twarzy. Jak ktoś się mógł tu włamać. Zamknęłam okno i zaczęłam szukać jakiegoś lodu. Szukałam jeszcze jakiegoś małego ręcznika by go namoczyć. Gdy wszystko już miałam wróciłam do chłopaka.
- Przyłóż gdzie najbardziej boli.
Zwijał się z bólu. Mężczyźni musieli być silni. Wolała bym żeby nic się już dzisiaj nie stało. Pomyliłam się Niall dzwonił.
- Halo?
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam
- Myślisz że takie coś ci pomoże? Dalej nie zrozumiałeś tego co zrobiłeś co powiedziałeś.
- Nie wiedziałem co mówię byłem pijany
- To trzeba było tyle ni pić
- Proszę wróć do mnie. Brakuje mi ciebie.
- Mi ciebie też brakuje ale ty nie rozumiesz co zrobiłeś. Wyniosłam się żebyś zrozumiał a ty tego nie zrobiłeś tylko wytrzeźwiałeś i nic więcej. Mówię ci ostatni raz zrozum. Jak tego nie zrobisz a zadzwonisz jeszcze raz być może już nigdy mnie nie zobaczysz w swoim domu. Cześć.
Rozłączyłam się. Siedziałam na podłodze obok kanapy ze schowaną twarzą w rękach. Nie zrozumiał mnie, nie zrozumiał swoich czynów tylko przeprosił od niechcenia. Ja nie mogę mu wybaczyć za takie coś.
- Co się stało?
- Niall dzwonił
- I co zrozumiał to co zrobił?
- Nie. On chyba nigdy tego nie zrozumie.
- Będzie dobrze.
- Mam nadzieję. Jak się czujesz?
- Gorzej
- CO? Czemu?
- Bo płaczesz i jesteś smutna
- Do płakania ja mam wiele powodów. Nie przejmuj się mną. Poradzę sobie. Mam ciebie i to jest najważniejsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz