wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział 32

Spojrzałam na  Louisa. On znacząco kiwnął głową że blondyn tego żałuje.
- Lou zostawisz nas samych? - chwilę potem już go nie było w pomieszczeniu.
- Proszę wybacz mi. Nie widziałem tego. Miałaś rację że cię nie szanuje. Zrozumiałem to. Kocham cię. Nie chcę dla ciebie źle wręcz przeciwnie. Wiem że jesteś na mnie zła. Przepraszam. - odbiegł wzrokiem ode mnie. Zrobiło mi się go żal teraz sobie uświadomił że źle zrobił.
- Dobrze. Wybaczam ci. - lekko się do niego uśmiechnęłam.
- Na prawdę? - jego oczy nabrały blasku nadziei.
- Tak. Tylko więcej tak nie rób.
- Obiecuję.
- Dobra nie słodź tak.
Zaczęliśmy się śmiać.
- Coś jeszcze?
- No chyba nie
Nastała niezręczna cisza.
- Sophie! - na szczęście brunet mnie zawołał. W duchu mu dziękowałam.
- Poczekaj chwilę
- Nie ja już sobie pójdę
- Aha to pa - pocałowałam go w polik i wyszłam z pokoju
- No cześć
Chwilę potem było słychać zamykające się drzwi.
- Dziękuję ci.
- A za co?
- Że urwałeś mnie z niezręcznej ciszy. Jak ja ich nie lubię.
- Widzę że zaczęłaś pracę nad teledyskiem
- Tak. A co?
- Nic. Pasują ci te pasemka.
- No wiem
- Och i jaka skromna
- To też wiem. Idę się wykąpać.
- Nie zapomniałaś o czymś?
- Nie a co?
Podszedł do mnie z grymasem na twarzy. Przyciągnął do siebie i namiętnie wpił się w moje usta.
- Z czułościami to później
- Ale ja chcę tak jak wczoraj
- Może - dodałam po czym zaczepnie się uśmiechnęłam
Wyszłam z kuchni i poszłam do pokoju poszukać czegoś. Na moich ciuchach leżało pudełeczko. Przeczytałam karteczkę. " Nie miałem czasu wcześniej. Wszystkiego Najlepszego dla mojej Sophie. Lou xx ". Uśmiechnęłam się sama do siebie. Otworzyłam pudełko i zobaczyłam śliczną bransoletkę z serduszkiem na której widniał napis " Forever Love ". Chciałam płakać ale się powstrzymałam. Poszłam do łazienki. Po 20 minutach bieganiny za różnymi kosmetykami wyszłam. Zeszłam na dół. Chłopak już tylko na mnie czekał. Wyglądał jakby chciał mnie zjeść. Taki smakowity kąsek się ze mnie zrobił dla niego.
- No i co się patrzysz jakbym ci coś zrobiła? - zapytałam z uśmiechem.
- Czekam na ciebie
- Zauważyłam. A po co na mnie czekasz?
- Ty dobrze to wiesz.
- Ja? Ja mam coś wiedzieć? Ja mam wiedzieć czemu ty czekasz na mnie?
- Tak
- Dobra kochaś starczy tego słodkiego. Przejdź do rzeczy.
Wstał i podszedł do mnie. Nagle telefon do niego zadzwonił. Zaczęłam się śmiać.
- Halo?
- Jutro o 9.00?
- Będę. Cześć.
Rozłączył się i znowu stał przede mną.
- Kto to?
- Simon.
- Już was woła do pracy?
- Tak. No widzisz. Jutro być może sobie popatrzę jak pracujesz.
- No nie dzięki. Tylko mnie zestresujesz.
- Wybaczyłaś mu? - zetknęliśmy się czołami.
- Tak. Z wielkim bólem ale tak.
- Masz dobre serce
- Ty też
- Ja za co?
- Za to - pokazałam mu swoją rękę. Widniało na niej 5 bransoletek i wstążka. Jedną z nich obróciłam i pokazałam mu napis wygraderowany na serduszku.
- Widzę że znalazłaś
- Jak mogłam nie znaleźć jak leżało centralnie na moich ubraniach?
- Mogłem to gdzieś bardziej schować
- Ale tego nie zrobiłeś - złapałam jego twarz delikatnie w dłonie i pocałowałam. Musiałam stanąć na palcach żeby mu dorównać. Przycisnął mnie do siebie. Nic nas teraz nie obchodziło. Wszystko mieliśmy gdzieś. Liczyliśmy się teraz tylko my. Zabłądziłam rękami w jego włosach. Podobało mi się to. Chyba ktoś otworzył drzwi kluczykiem ale nam to nie przeszkadzało. Znany nam osobnik oparł się w futrynę drzwi i przyglądał się nam z uśmiechem. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
- Powtórka potem jak szanowny pan Harry Styles sobie pójdzie. Rzuciłam loczkowi spojrzenie zabójcy na co on zareagował śmiechem.
- Co chciałeś?
- No tak. Dzwonił do ciebie Simon?
- Tak a co?
- Nic chciałem wiedzieć bo do mnie też dzwonił
- I tylko po to nam przerwałeś? - zapytałam oburzona
- Tak. Przyznam że słodko wyglądacie razem. Tylko nie przyssijcie się do siebie.
W prawej ręce już trzymałam swojego trampka
- Styles. Jak zaraz się nie wyniesiesz to oberwiesz tym butem.
- Już idę piękna. Cześć
Rzuciłam w niego tym butem ale nie trafiłam bo zdążył uciec. Poszłam do drzwi by je lepiej zamknąć. W drodze powrotnej zgarnęłam swojego buta. Założyłam go. I znowu podeszłam do Lou.
- Zamknęłaś?
- Tak - coś przykuło moją uwagę w oknie
- Poczekaj chwilę
Podeszłam do tego okna w którym widniała twarz Stylesa. Pomachałam mu na pożegnanie i zasłoniłam wszystkie okna do jakich mógł zajrzeć.
- To na czym stanęliśmy? - zapytałam z uśmiechem
- Na tym
Teraz to on rozpoczął pocałunek. Wiedziałam że Harry nadal patrzy bo jedna z rolet była taka że wszystko odsłaniała. Ten to jest ciekawski. Już myślał że coś się wydarzy ale to był u niego wielki błąd. Gdy już się od siebie odsunęliśmy ja poszłam do góry spać. On się jeszcze pokręcił po dole a jak przyszedł do góry pocałował mnie w czoło i poszedł do łazienki. Podobało mi się takie życie i na inne bym je nie zamieniła.

1 komentarz:

  1. No, no. Świetniee ;3 Uwielbiaaam! *.* Fajny pomysł z tą bransoletką. ;o Możesz czasem wrzucić jakieś zdjęcia lub muzyczke czy coś ;d A tak ogólnie to kochaaam *.*

    OdpowiedzUsuń