Był kolejny dzień ale inny jak zwykle. Był bardzo słoneczny, chociaż była zima.
Poszłam do łazienki którą miałam połączoną z pokojem. Zastanawiałam się czy on ma tak wszędzie.
Gdy już się ogarnęłam zobaczyłam pudełeczko, którego wcześniej nie widziałam.
Do przedmiotu była dołączona karteczka. Otworzyłam ją i przeczytałam zawartość.
- Co za wariat.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Po chwili kręcenia się po pokoju zeszłam na dół.
- Hej księżniczko
- Cześć - rzuciłam od niechcenia.
W mojej kieszeni zaczął brzęczeć telefon
- Halo?
- Hej Sophie mam sprawę
- No dawaj
- Dzisiaj mamy wolne
- Serio? Nie wkręcasz mnie?
- Nie
- A co się stało?
- Szef pojechał z tym przygłupem do fabryk kupować produkty
- To dobrze. Przynajmniej dzisiaj nie będę musiała oglądać jego ohydnej gęby.
- Życzę ci miłego dnia. Cześć
- Na wzajem pa.
Rozłączyłam się i włożyłam telefon z powrotem do kieszeni.
- Kto to był?
- Nie interesuj się. Co robisz? - zapytałam się go po czym usiadłam koło niego na blacie.
- Śniadanie zdaje się
- A co ciekawego?
Nie zdążył odpowiedzieć bo ktoś zapukał do drzwi.
- Otworzę
Zeskoczyłam z blatu z gracją i poszłam do drzwi.
- Hej. Co wy tu robicie?
- Przyszliśmy. Akurat byliśmy w parku nie daleko to pomyśleliśmy że wpadniemy się przywitać.
- Wchodźcie.
- Nie. Nie chcemy wam przeszkadzać.
- Aha. To kiedy się widzimy następnym razem?
- To co Niall ci nic nie powiedział?
- Nie
- To ci sam powie. My idziemy do zobaczenia.
- Pa.
Zamknęłam drzwi i poszłam z powrotem do kuchni.
- Kto to był?
- Liam i Sophia
- Czego chcieli?
- Byli nie daleko wpadli się przywitać.
- Aha
- Mówili mi coś o czym ty mi nie powiedziałeś. Więc słucham.
- Zapomniałem. No więc dzisiaj idziemy do Harrego bo urządza imprezę.
- Oooo. A miałam nadzieję że posiedzimy dzisiaj w domu.
- Jakaś nowość.
- Co masz na myśli?
- Bo jeszcze ostatnio nie chciałaś mnie na oczy widzieć a dzisiaj.
- dzisiaj jakaś nowość - zaczęłam go przedrzeźniać.
- Bardzo fajnie skarbie ale co dzisiaj ze sobą zrobimy?
- Nie wiem. Idę na spacer. Muszę to przemyśleć.
- A śniadanie?
- Zaproś kumpli.
Podeszłam do drzwi. Zaczęłam się ubierać. Po 5 minutach wyszłam.
Szłam różnymi uliczkami aż w końcu zaszłam do parku.
Spacerowałam po całym parku, około godzinę i cały czas się zastanawiałam na różnym rzeczami.
Uwzględniałam wszystkie za i przeciw.
- Sophie!
- Hej. Co się stało?
- Nic. Szedłem z zakupów i cię zobaczyłem. Więc cię zawołałem.
- Już myślałam że Niall kazał ci mnie śledzić
- Nie jest aż taki nad opiekuńczy nie przesadzajmy.
- Może i tak.
- Co tu robisz?
- Wyszłam porozmyślać nad różnymi sprawami które stanęły mi na drodze.
- A jakimi?
- Nad moim bratem, nad Horanem i nad tym co dzisiaj ze sobą zrobimy.
- Aha. A o co chodzi z tym bratem?
- Nie bardzo chcę rozmawiać o tym skończonym idiocie.
- Dobra nie naciskam. A nad tym z Horanem i co macie dzisiaj ze sobą zrobić? - dodał z uśmiechem.
- No bo dzisiaj mam wolne od pracy a Niall mnie nie dawno poinformował że Harry nas zaprosił na imprezę a ja wolałabym zostać w domu. A poza tym on chyba liczy że coś między nami będzie a ja nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Dlatego wyszłam i chcę to przemyśleć. A ty mi przeszkadzasz.
- Słuchaj. Nie wiem co między wami będzie i czy się zjawicie ale wiem jedno
- Co?
- Że idę bo ci przeszkadzam - rzucił szczerząc swoje białe zęby.
- Aha no dzięki pomogłeś.
- Dobra może widzimy się później. Cześć.
- Cześć Louis.
Odszedł szybkim krokiem. A ja nadal myślałam nad wszystkim. Po jakichś 30 minutach park stał się ogromnym placem zabaw. Więc uznałam że wrócę do domu. Szłam wolnym krokiem w stronę domu.
Lekki wiatr rozwiewał moje kasztanowe włosy. Po 10 minutach byłam na miejscu.
- Hej wróciłam!
- To fajnie. Ile ja musiałem na ciebie czekać.
- Długo ale nadal nic nie przemyślałam.
- A ja za to tak.
- I co wymyśliłeś?
Rozmawialiśmy na odległość ponieważ musiałam zrobić różne rzeczy.
- Że zostajemy
- Naprawdę?
Na twarzy miałam wielki znak zapytania.
- Tak uznałem że dla ciebie zrezygnuję. Dzwoniłem do Harrego. Jak mu powiedziałem to był trochę rozczarowany ale mu przeszło.
- Aha. A ja widziałam Lou.
- I co?
- Nic pogadaliśmy i poszedł bo leciał ze sklepu. Mało się nie wywalił tak pędził.
- Aha. Czyli co robimy?
- Ja nie wiem co ty będziesz robił. Ja sobie pewnie przed komputerem posiedzę i książkę potem poczytam. Albo obejrzę mecz bo dzisiaj jest kolejny. Irlandia przeciwko Polsce. Na bank ich zniszczą.
- Dobra kibicu numer 1 spokojnie. Choć tu na te śniadanie.
- Idę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz