poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 10

Nie wiem dlaczego od jakiejś 12.00 cały czas kicham. Przecież nigdzie nie wychodziłam.
Bałam się najgorszego. Że mogę być uczulona na psy.
- O nie!
- Co się stało?
- Jestem uczulona na psy.
Łzy zaczęły lecieć mi do oczu.
- Jak to?
- Cały czas kicham od kąd dałeś mi go do rąk. A dzisiaj nigdzie nie wychodziłam.
- Przykro mi.
- Proszę jedź go odwieź nie chcę tego widzieć.
- Już go zabieram. Będziesz płakała?
- A jak mam nie płakać? Dostałam od wielu lat to co chciała a teraz nie mogę tego mieć bo jestem uczulona.
- Nie chcę ci przeszkadzać jadę teraz.
Pozbierał wszystkie rzeczy i odjechał razem z psiakiem którego kochałam po mimo że miałam go ze dwie godziny.
Siedziałam zapłakana na kanapie i przytulałam się do poduszki.
Chciałam wykrzyczeć całemu światu jak się teraz czuję.
Niall podjechał pod dom najciszej jak się dało.
Wpadł do niego znowu cały przemoknięty.
- Hej piękna jak się czujesz?
- Źle wręcz okropnie.
- Nie zamartwiaj się masz mnie
- Idę do góry
Wybiegłam z łzami z salonu. Pobiegłam prosto do swojego pokoju. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Louisa.
- Hej.
- Co się stało?
- Możesz po mnie przyjechać?
- Jasne
- Musimy porozmawiać
- Dobra to ja zaraz będę.
- Czekam.
Zeszłam na dół poinformować blondyna że wychodzę
- Wychodzę
- Gdzie?
- Na dwór.
- Deszcz pada
- Wezmę parasolkę.
Ubrałam się i wyszłam.
Lou już czekał. Wsiadłam do samochodu.
- Hej.
- Hej co jest?
- Brakuje mi kogoś do rozmowy.
- Co się stało?
- Może odjedź kawałek nie chcę żeby Niall nas zobaczył.
- Ok.
Podjechał na jakiś zajazd gdzie nie było domów i stały ze dwa auta.
- To mów.
- Bo dzisiaj dostałam od Nialla psiaka. Ale okazało się że mam uczulenie. Więc odwiózł go z powrotem. Gdy wrócił ja siedziałam zapłakana a on prawie nie zareagował. Co ja mam zrobić?
- No nie wiem. Może powiedz mu jakoś że potrzebujesz więcej uczuć od niego. Jak jesteście parą to muszą być uczucia.
- Tyle że my nie jesteśmy parą.
- Aaa! To zmienia postać rzeczy. Niall cię po prostu sprawdza. Zawsze taki jest. Dziewczyny nie wytrzymywały i od niego odchodziły.
- CO? Czyli ja jestem kolejną studentką na teście Nialla?
- Nie.
Wyszłam z tego pieprzonego auta. Chciałam uciec jak najdalej. Niall uznawał mnie za dziwkę która jakiegoś jebanego testu nie wytrzyma no super.
- Sophie to nie tak miało wyjść.
- A jak?
- Źle to ująłem nie chodziło mi o to.
- A o co? - spojrzałam na niego cała zapłakana
- O co chodziło Louis? O co? O to że jestem jak inne jakiegoś sprawdzenia nie wytrzymam?
Ja nie jestem taka jak inne. Myślałam że on mnie kocha że coś między nami jest ale nie ja jestem taka jak inne dziewczyny. To tak jakbym była jakąś dziwką i miała to samo co inne. Ale on tego nie widzi bo po co.
- Dziewczyno czy ty słyszysz co mówisz?
Złapał mnie za ramiona i odwrócił.
- On cię kocha tylko chce wiedzieć czy zrobisz to samo co inne. Ten chłopak tyle wycierpiał bo zawsze dziewczyny go zostawiały. On wie że nie jesteś taka jak inne tylko chce wiedzieć czy nie zrobisz tego samego co inne.
- Nie Louis ja ci nie wierzę. Nie dość że traktuje mnie jak byle szmatę to jeszcze mnie sprawdza.
- Posłuchaj. On cię kocha tylko się boi rozumiesz. Nie chce cię stracić. Myślisz że po co mu te tatuaże? Bo za każdą dziewczyną on cierpiał i się okaleczał a potem tuszował to wszystko o czym chciał zapomnieć.
- Co?
Kolejne łzy zaczęły lecieć mi po polikach.
- Tak. On się boi. On nie jest taki twardy. On jest kochającym człowiekiem tylko za każdym rozstaniem coraz mniej potrafi to okazywać. On tracił z dnia na dzień wiarę. Ale kiedy pojawiłaś się ty on coraz częściej chodzi szczęśliwy. On cię kocha i nie chce żeby coś ci się stało.
- Naprawdę?
- Tak. Niall czasem płakał bo nie wiedział co się stało z jego życiem, które kiedyś było piękne.
- Muszę do niego jechać i to już.
- Wsiadaj zawiozę cię.
Jechaliśmy 5 minut.
- Dziękuję ci za wszystko.
- Nie ma za co. Leć.
Wbiegłam do domu jak jakaś wariatka. Szukałam go wszędzie. Stał w kuchni patrząc się w okno. Jak wbiegłam to się odwrócił.
- Co się stało?
Już się nie odezwał kiedy go przytuliłam. Chłopak odwzajemnił gest.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Nie chciałam go puszczać już nigdy więcej.
To co mi powiedział Louis zmieniło mnie. Nie wiedziałam że blondyn miał ode mnie gorzej a ja głupia zamartwiałam się byle pieskiem. Ważniejsza była teraz nasz przyszłość. Nie chciałam go nigdy opuścić. Teraz zrozumiałam jak bardzo go kocham.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz