poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 8

- Hej księżniczko nie smuć się.
Podszedł do mnie i podniósł mój podbródek. Odsunęłam się od niego. Nie chciałam jego czułości przynajmniej nie teraz.
- Wyjdź potem postaram się zejść.
- Jak chcesz.
Wyszedł z zmartwieniem na twarzy.

                                                                    ***

Nie chciałem żeby się smuciła. Nie miałem wyboru musiałem wyjść. Chciała zostać sama to ja to postarałem uszanować. Muszę się zacząć z nią lepiej porozumiewać. Bo inaczej nigdy nie stworzymy idealnego związku.

                                                                     ***

Leżałam zrozpaczona na łóżku myśląc gdzie ja teraz coś znajdę. Telefon kolejny raz zaczął mi brzęczeć w kieszeni.
- Halo?
- Hej skarbie co ci jest?
- A nic. O co chodzi?
- Chciałam się zapytać czy pójdziesz ze mną na sklepy.
- Nie, dzisiaj nie mam humoru
- Kochanie to zadzwoń jak ci się polepszy. Dobrze?
- Dobrze. To pa
- No pa
Rozłączyłam się i rzuciłam telefonem w ścianę w skutek tego rozpadł się na kilka części.
Miałam dość już dzisiejszego dnia tak samo jak wczorajszego. Gdyby rodzice byli na miejscu, moje życie było by inne lepsze. Ale nigdy bym nie poznała niebieskookiego blondyna. Jak zaczęłam o nim myśleć ciepło mi się w środku zrobiło. Zastanawiało mnie jedno. Co by było gdybym nie poszła tamtą drogą, nigdy bym go nie poznała. Ale może to i lepiej że bym tamtędy nie poszła. Wtedy bym się nie musiała o wszystko stawiać. NIE! Nigdy więcej takiej myśli. Rozmyślałam tak jeszcze z 20 minut. Po tym nie długim czasie poszłam się wykąpać. Ale najpierw zamknęłam drzwi od pokoju. A potem od łazienki. Weszłam pod prysznic. Ciepła woda spływała po moim ciele. Poczułam ulgę.
Namydliłam włosy szamponem a potem go zmyłam. Po 10 minutach wyszłam. Owinęłam się w ręcznik, potem sięgnęłam po kolejny by owinąć włosy. Podeszłam do lustra by zmyć makijaż.
Kontem oka zauważyłam postać w oknie, bardzo dobrze mi znaną.
- Czego chcesz?
- Nic chciałem się przywitać.
- Z kąd u ciebie taka zmiana?
- Uznałem że masz rację. Byłem głupi myśląc że nic się nie dzieje ze mną.
- No widzisz nareszcie mnie zrozumiałeś - lekko się uśmiechnęłam
- No
- Tylko ty mi poprawiłeś humor w dniu dzisiejszym.
- A co się stało?
- Ta pizda mnie z pracy wywaliła bo niby ktoś się na mnie skarżył a to była wina tego debila który mnie podkablował
- Czyli kogo?
- Bratanka szefa. On to szczerze mnie nienawidzi. Ale to nie wszystko wywalili jeszcze inne osoby.
- Naprawdę musiał cię nie lubić.
- Nom. Gdzie ty teraz mieszkasz?
- A w tym domu co rodzice nam zostawili.
- Duży dom masz gdzie mieszkać - puściłam mu oczko na znak że wszystko będzie dobrze
- A widzę że ty tu mieszkasz ze swoim...
- Przyjacielem ale mam nadzieję że będzie między nami coś więcej
- Uuuuuuuuuuu!
- Cicho bądź nie jesteś moją koleżanką żeby tak robić.
Zaczęliśmy się we dwoje śmiać
- Nie jestem twoją koleżanką ale jestem twoim młodszym bratem więc mogę.
- Nie, nie możesz.
- Dobra ja zmykam. Dziewczyna na mnie czeka w samochodzie.
- Uuuuuuuuuuuuu!
- Ey a ty to możesz?
- Tak. To do zobaczenia.
- No cześć.
W mgnieniu oka zniknął z okna. Przynajmniej jedna wiadomość pozytywna dzisiaj.
Zakończyłam zmywanie makijażu. Ubrałam się w  jakiś luźniejszy dres i zaczęłam suszyć swoje długie włosy. Trochę mi to zajęło około 30 minut. Związałam je w warkocza. Ubrałam jakieś skarpetki i postanowiłam że zejdę na dół. Schodziłam cicho co chwilę się przeciągając. Byłam zmęczona tymi wszystkimi przemyśleniami. Zaszłam do salonu. Blondyn siedział przed telewizorem w oczekiwaniu na mecz.
- Hej
- Hej skarbie i co przemyślałaś sobie wszystko? - patrzył się na mnie ze zmartwieniem.
- Tak
- I co?
- Uznałam że muszę czegoś poszukać.
Usiadłam koło niego na kanapie. Objął mnie ramieniem.
- Mam ci pomóc z tymi poszukiwaniami?
- Nie poszukam sobie coś w internecie będzie szybciej.
- Co oglądamy?
- Już nie pamiętasz rano deklarowałam że mecz.
- Na taką dziewczynę czekałem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz