wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 13

Rano wstałam z dużą ilością nie wyżytej energii.
- To już dzisiaj.
Zeszłam na dół zrobić sobie coś do jedzenia. Dalej byłam zła na Nialla. Siedział w salonie. Nie odzywaliśmy się do siebie od wczorajszego wieczoru. Zjadłam coś co było w lodówce.
Nic nie mówiąc wróciłam do swojego pokoju. Musiałam przedzwonić do Lou bo ktoś musiał tam ze mną jechać. A Horan pewnie nie ruszy dupy z przed telewizora.
- Hej Lou
- Hej skarbie
- Zawieziesz mnie dzisiaj?
- Jasne.
- Dziękuje
- A i czy możemy dzisiaj się spotkać? Bo jutro nie mogę.
- Jasne
- Dobra to gdzieś tak w pół do będę po ciebie.
- Pa
- Cześć
Cieszyłam się że chociaż on mnie rozumiał. Czas mi szybko minął. Gdy spojrzałam na zegarek była 12.00. Musiałam się pozbierać. Przegrzebałam komodę i znalazłam śnieżno- białą sukienkę którą podarował mi tata zanim wyjechali. Ubrałam ją, podkręciłam włosy i zrobiłam lekki makijaż.
Znalazłam jeszcze jakieś koturny. Zeszłam na dół. Szybko ubrałam kurtkę i szalik. Wzięłam jeszcze torebkę i wyszłam. Louis już czekał w aucie. Otworzyłam drzwi a on się na mnie popatrzył jakby mnie pierwszy raz na oczy widział.
- Mogę z panem jechać? - po tych słowach posłałam mu uśmiech.
- Jasne
Szybko wskoczyłam do samochodu bo było strasznie zimno.
- Ślicznie wyglądasz
- Dzięki. Jedź bo się spóźnię
- No już spokojnie
We dwoje wybuchliśmy śmiechem. Gdy już ruszyliśmy chłopak koncentrował całą swoją uwagę na jezdni. Po 20 minutach byliśmy na miejscu.
- No choć ze mną
- No nie wiem
- No dawaj otuchy mi dodasz
- No dobra niech ci będzie
- Ey!
- Co?
- A uśmiech to gdzie?
Szeroko się uśmiechnął
- No i tak ma być.
Wysiedliśmy z auta. Cała się trzęsłam z zimna. Bez problemu weszliśmy do budynku.
- No więc sala 60.
Zapukałam do drzwi
- Proszę.
Weszliśmy we dwoje bałam się iść sama to był dla mnie wielki stres. Musiałam mieć kogoś obok siebie.
- Dzień dobry
- Witaj moja nowa gwiazdko - po tych słowach szczerze się uśmiechnął
- Dzień dobry panie Simon
- Witaj Louis dawno się nie widzieliśmy
- Trochę czasu upłynęło
- Siadajcie
Porozmawialiśmy chwilę po czym mężczyzna podał mi papier na którym była wydrukowana umowa.
- Gdzie mam podpisać?
- Tu, tu i tu.
Podpisałam się w każdym wskazanym miejscu.
- Dziękuję i widzimy się jutro o 9.00
- Dziękuję panu bardzo
- Niema za co.
Gdy już mieliśmy wychodzić Simon zatrzymał jeszcze Lou.
- Nie martw się ja będę czekała.
Puściłam mu oczko i wyszłam. Czekałam jeszcze jakieś 10 minut. Kiedy wyszedł szczęście malowało się na jego twarzy.
- Co się tam stało?
- Chcą byśmy znowu wrócili na scenę jako One Direction
- Naprawdę?
- Tak
- To fajnie
- Tak tylko czy chłopaki się zgodzą?
- Ja myślę że tak. Mam się spytać Nialla czy tobie zostawić tą przyjemność?
- Zapytaj się. Ja się go boje.
- Hahaha zabawne.
Pocałował mnie w czoło. Wyszliśmy z budynku z powrotem na mróz.
- Czy musi być tak zimno?
- Jest zima. A w zimę jest zimno.
- Dzięki za oświecenie.
- Proszę bardzo
Wsiedliśmy do auta. Louis ruszył z pod ogromnego budynku. Gdy już dojechaliśmy na miejsce pożegnałam się z nim i weszłam do domu. W całym budynku było czuć smród alkoholu.
- Boże Niall co tu się stało?
Nie odpowiadał na pytania tylko dalej przeskakiwał kanały w telewizji. Uznałam że nie będę się mieszać i poszłam do góry. Gdy nadchodziła godzina do wyjścia zeszłam na dół żeby opieprzyć Nialla za ten zapach bo ciągnął się po całym domu.
- Co ty wyrabiasz?
- A co mam wyrabiać?
Był pijany. Nie panował nad sobą. Ale teraz miałam to gdzieś.
- Wziąłbyś się ogarnął w całym domu śmierdzi piwem a ty jeszcze to pogarszasz.
- Ja to pogarszam? Dziwko ty to pogarszasz!
- Ty chamie jak możesz. Ogarnij się człowieku! Nie widzisz co ze sobą zrobiłeś?
- Co ze sobą zrobiłem?
- Gnijesz cały dzień przed telewizorem, jesteś pijany. A ja jestem temu winna?
- Ty bo to przez ciebie kurwa wszystko się posypało. - Poczułam ból na poliku. Uderzył mnie bardzo mocno. Z oczu zaczęły lecieć mi łzy. Co on ze sobą zrobił?
- Zanim zapomnę. Po pierwsze wynoszę się na kilka dni żebyś sobie to przemyślał, a po drugie chcą żebyście wrócili na scenę ale ty na to nie zasługujesz!
Ubrałam się i wyszłam. Po raz kolejny szłam tą samą drogą cała w łzach. Gdy doszłam na miejsce chłopaka jeszcze nie było. Siedziałam na betonie oparta o latarnie ze schowaną twarzą w rękach.
- Sophie! Sophie co się stało?
Pomógł mi wstać.
- Matko co się stało? - zauważył czerwony ślad który zostawił po sobie Niall
- Uderzył cię?
- Tak i jeszcze zwyzywał. - Mocno mnie przytulił
- Ja nie chcę tam wracać. Ja się boje. - Byłam cała roztrzęsiona.
- Spokojnie trochę pomieszkasz u mnie.
- Nie mogę boję się o ciebie.
- Spokojnie. Choć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz