poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 29

#Sen:
" Był piękny słoneczny dzień. Ptaki śpiewały na każdym drzewie. Na mojej sylwetce widniała piękna biała suknia ślubna. We włosy miałam wpięty welon a w ręce trzymałam mały bukiecik. Wyszłam z domu kierując się do parku ponieważ coś mnie tam ciągnęło. Szłam przyśpieszonym krokiem. Cały czas po parku ciągnęły się perfumy bruneta. To co zobaczyłam było piękne. Stał tam wyciągając do mnie rękę. Podeszłam do niego. Ksiądz się szybko uwinął. Louis podniósł mi welon z twarzy. Momentalnie wszystko runęło. Deszcz zaczął padać. Pioruny zaczęły walić jak oszalałe.
Rzuciłam się do ucieczki. Ale to nic nie dało bo mnie złapał. Niall odrzucił kosmyk z mojej mokrej głowy. Odległość między nami się zmniejszała. Próbowałam się wyrwać ale trzymał mnie w takiej pozycji że jakbym się wyrwała to od razu bym leżała na ziemi. "

Obudziłam się z łzami w oczach. Jak coś takiego mogło mi się przyśnić? Była godzina 4:23. Znalazłam swoje ciuchy na podłodze i poszłam na dół. Usiadłam na blacie i myślałam jak to się stało.
Dlaczego tak się stało. Nie mogłam tego zrozumieć. Czemu z pięknej chwili z Lou zrobiła się najgorsza chwila z Niallem? Zadawałam sobie dużo różnych pytań. Poszłam do salonu po czym położyłam się na kanapie. Chwilę potem już spałam.

                                                                            ***

Rano obudził mnie Louis.
- Sophie kiedy ty tu przyszłaś?
- Jakoś po 4 w nocy. A co? Która jest godzina?
- Koło 9.00. Idź się połóż do góry. - rzucił mi uśmiech i odszedł.
Nie chętnie zeszłam z kanapy i poszłam do góry. W tym czasie kiedy szłam ode chciało mi się spać.
Ubrałam się i poszłam do łazienki. Przemyłam swoją twarz zimną wodą żeby rozbudziła mnie do końca. Kiedy już wszystko zrobiłam zeszłam do chłopaka. Słońce witało coraz jaśniej nasz dom.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Dzisiaj jest mój dzień i nie chcę żeby ktoś go zniszczył.
- Czemu nie śpisz?
- Bo już mi się nie chcę
- Wszystkiego najlepszego
- Dziękuję
Złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
- Kocham jak tak robisz.
- Jak będzie trzeba będę robił tak częściej
Namiętnie wpił się w moje usta. Z każdym pocałunkiem zakochiwałam się w nim od nowa.
Od nas zależało co zrobimy ze swoim życiem. Nie obchodziło mnie zdanie innych. Oderwaliśmy się od siebie nie chętnie. Spojrzał na mnie oczami zbitego psa. Prosząc o jeszcze jednego buziaka.
- Później dam ci nawet milion ale nie teraz
Z wielkim grymasem na twarzy przewrócił oczami ale się zgodził.
- Co robisz?
- Śniadanie
- Myślałam że prędzej kuchnie spalisz niż coś ugotujesz - posłałam mu szeroki uśmiech.
- Zabawne ale nie
Po całym domu rozeszło się pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć. Był to listonosz z przesyłką.
- Pani Sophie Lynch?
- Tak
- Przesyłka dla pani
- Dziękuję. Gdzie mam podpisać?
Mężczyzna wskazał mi miejsce a ja się podpisałam.
- Do widzenia i wszystkiego najlepszego
- Dziękuję. Do widzenia.
Zamknęłam szybko drzwi bo w pomieszczeniu zaczęło robić się zimno. Trzymałam w ręku nie wielki pakunek. Wróciłam do kuchni.
- Kto to?
- Listonosz
- Co przyniósł?
- A nie wiem
- To otwórz.
Kilkoma sprytnymi ruchami otworzyłam i otwarłam oczy ze zdziwienia. Widniał pierścionek a do niego była dołączona karteczka zaczęłam czytać jej zawartość.
" Sophie. Chciałbym ci życzyć dużo zdrowia, szczęścia, pomyślności i tam czego jeszcze chcesz.
Nie mogłem ci powiedzieć tego prosto w twarz bo bym się czuł źle kiedy byś mi odmówiła na miejscu a tak to sobie to przemyślisz. Tak więc Sophie czy wyjdziesz za mnie? Niall xx "
Na te ostatnie słowa otworzyłam oczy najszerzej jak mogłam.
- CO?
- Co jest?
- On....on.. - powoli łzy leciały mi po polikach. Nadal patrzyłam się na karteczkę.
- Co on?
- On mi się ..... oświadczył - po tych słowach podniosłam wzrok na Louisa.
- Że co?
Widać było po jego oczach że ma chęć zabić blondyna. Uciekłam do góry bo bałam się jego reakcji. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Perrie.
- Halo?
- Cześć. Możesz rozmawiać?
- Tak. Skarbie co się stało? Czemu płaczesz?
- Przed chwilą przyszedł listonosz. Przyniósł mi paczkę. Gdy już ją otworzyłam zobaczyłam pierścionek. Do niego była doczepiona karteczka. Na początku były życzenia a potem......
- Co się stało?
- A potem mi się oświadczył - po twarzy spływały mi strugi łez
- Że co zrobił?!
- Co ja mam zrobić? Pomóż mi.
- Kochasz Louisa tak?
- Tak
- A kochasz Nialla?
- No nie
- To słoneczko zadzwoń do niego umówcie się w parku i oddaj mu ten pierścionek.
- Dobra mam nadzieję że nie będę tam płakała.
- Trzymaj się. Papa
- Pa
Musiałam to zrobić. Musiałam mu oddać ten pierścionek nie mogłam go przyjąć. Zeszłam na dół. Louis stał i wpatrywał się w okno. Objęłam go od tyłu i położyłam głowę na ramieniu.
- Jak się z tym czujesz?
- Czuję że chcę rozjebać mu ryj
- Będzie dobrze. Oddam mu to i powiem nie.
- Zrobisz to dla mnie? - obrócił się i spojrzał mi prosto w moje piwne oczy
- Kocham cię i takie coś nas nie rozdzieli. Mocno go przytuliłam. Czułam się trochę lepiej po mimo tego co się nie długo wydarzy.

1 komentarz:

  1. Aaaa! Jak on mógł się jej oświadczyć?! I jeszcze tak przez list? ;o Lepsza beka byłaby jakby zrobił to przez fb ;d Hahahah XD Także ten pisz next, bo osobiście cię znajdę i zabije :D Przyrzekam! Naprawdę! :D Tak więc koło 22:30 wchodzę z powrotem na bloga i ma być 30 rozdział! ;o Ale fajnie by było gdyby okazało się, że Spoh będzie jednak z Niall'em i przez to zespół się rozpadnie ;d Ale potem wybaczą sobie i dalej będzie 1D ;o Ahh ta moja bania :D

    OdpowiedzUsuń