poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 30

Wybrałam numer i zadzwoniłam do blondyna. Ze zniecierpliwieniem czekałam aż odbierze.
- Halo?
- Cześć Niall. Możemy się spotkać za godzinę w parku?
- Jasne a o co chodzi?
- Dowiesz się na miejscu. Cześć.
Rzuciłam telefon na łóżko. Moje ręce się trzęsły ze strachu. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. " Cześć Niall nie mogę tego przyjąć bo kocham Lou."? To nie mogło tak wyglądać. Musiałam mu to wszystko jakoś wytłumaczyć. Ten czas upłynął mi w ogromnym stresie. Gdy już wychodziłam Louis złapał mnie za nadgarstek i obrócił do siebie.
- Pamiętaj. Nawet jeśli będziesz z nim to zawsze możesz do mnie wrócić.
- Nie mów tak
Pocałowałam go w czoło i wyszłam. Szłam przyśpieszonym tempem. Nie chciałam go ranić ale nie miałam innego wyboru. Stał tam i czekał na mnie trochę pod denerwowany.
- Cześć
- Witaj moja przyszła żono - przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Momentalnie go odepchnęłam.
- Nie Niall. - podałam mu pudełeczko do ręki.
- Nie przyjmuję tego od ciebie. Nie kocham cię.
- Ale...
- Niall tu nie ma ale. Nie kocham cię i tyle. Musisz to zrozumieć. Nie okazałeś mi tego czego potrzebowałam. Nie pokochałeś mnie sercem tylko oczami. Ten ból sprawiany przez ciebie jest nie do zniesienia.
- Sophie nie. Kocham cię. Nie oczami, kocham cię sercem i duszą. Proszę nie odrzucaj mnie.
- Przykro mi.
Odwróciłam się na pięcie i odeszłam. Odwróciłam się by ostatni raz spojrzeć na niego. Stała tam jak słup soli. Był rozczarowany. Musiałam mu to zrobić.

                                                                            ***

Weszłam do domu trochę przygnębiona. Cały czas stawał mi przed oczami widok blondyna patrzącego na mnie z jakąś minimalną nadzieją. Bolało mnie to bardzo. Weszłam do salonu wlepiając swoje oczy w podłogę.
- Wszystkiego Najlepszego!
Odruchowo podniosłam wzrok. Uszczęśliwiał mnie widok tych wszystkich ludzi którzy mnie otaczają. Po kolei wszyscy składali mi życzenia. Prezenty były drobne lecz wartościowe i kosztowne za co ich opieprzyłam że nie mają na co kasy wydawać. Lou przyniósł tort z napisem " Wszystkiego Najlepszego Sophie! ". Każdemu smakował. Impreza trwała tak do godziny 17.00. Gdy wszyscy już poszli zaczęłam ogarniać cały dom. Jak skończyłam opadłam wycieńczona na kanapę.
- Jak tam twój dzień?
- Ok. A jak tobie minął dzień?
- Wspaniale prócz ranka
- A czemu aż tak wspaniale?
- Bo cały czas byłaś uśmiechnięta
- Och Louis! Weź bo się czerwona robię.
- O zapomniał bym. Gdzie mój milion buziaków?
- To ty jeszcze pamiętasz?
- Jak mógłbym coś takiego zapomnieć?
- Normalnie jak ja. - posłałam mu lekki i zaczepny uśmieszek.
Pocałował mnie tak namiętnie jak nigdy. Trzymałam jedną rękę na jego szyi a drugą błądziłam w kasztanowych włosach. Za to on przyciskał mnie jedną ręką do siebie trzymając mnie za biodro, a drugą kreślił nie określone znaki na moich plecach. Po chwili mnie podniósł a ja nie odrywając się od niego sprytnie oplotłam nogi wokół jego sylwetki. Cieszyłam się że go mam bo on dawał mi jedyną radość. Po jakichś 10 minutach nie miałam już siły tak mnie szczęka bolała.
- Dobra koniec tego dobrego. - wypuścił mnie ze swoich objęć. We dwoję mieliśmy lekką zadyszkę.
- No nie. - znowu zrobił minę zbitego psa.
- Idę się kąpać
- Tylko nie rób mi tego co wczoraj
- Postaram się
Poszłam na górę szczęśliwa. Wzięłam czyste rzeczy i poszłam do łazienki. Weszłam pod prysznic. Kryształowe kropelki oplotły całe moje ciało ciepłem. Na mydliłam się po czym nalałam trochę szamponu na rękę i wtarłam we włosy. Spłukałam wszystko z siebie i wyszłam. Owinęłam się szczelnie dwoma ręcznikami. Stanęłam przed zaparowanym lustrem a tam widniał napis " Kocham cię. Przepraszam że skoczyłem z mostu. Drake xx "
Nie wiedziałam że oni mnie tak kochają. Brakowało mi taty i Drake'a. Tęskniłam za nimi. Najgorsze było to że nic ani nikt mi ich nie przywróci. Wytarłam się po czym ubrałam to co wcześniej zostało naszykowane i zaczęłam suszyć swoje włosy. Po jakichś 30 minutach były suche całkowicie. Związałam je w kucyka i zeszłam na dół.
- Co robisz skarbie?
- Szukam - siedział przed komputerem i wyglądał na zamyślonego
- A czego?
- Czy coś już o tobie albo o nas ogłosili
- Przecież ja jutro do pracy idę
- Teraz ci się przypomniało?
- Tak. Znalazłeś coś?
- No są jakieś wiadomości ale wszyscy myślą że to głupie ploty.
- To się nieźle zdziwią.
- No tak
- A ja myślałam co będzie jak ty wrócisz na scenę a moja kariera rozkwitnie.
- A co ma być?
- Nie będziemy mili dla siebie w ogóle czasu
- Oj tam. Inni sobie radzili. My też sobie poradzimy.
- Zawsze jesteś takim optymistą?
- Tak
- Za to cię kocham
Mocno go przytuliłam i oznajmiłam że idę spać. Szybko pognał za mną. Leżeliśmy wtuleni w siebie i rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Po jakichś 20 minutach już spaliśmy.

1 komentarz:

  1. Aaaa! Świeetny! Kocham Cię! Uwielbiam! Wyrobiłaś się przed czasem ;o Kooocham Cię! W ogóle rozdział strasznieee słodki <3 Chociaż przyznam zrobiło mi się troche szkoda Horana <3 Aaa słodze troszku sercami <3 Z racji tego, że już idziesz to jutro jak wróce ze szkoły chcę rozdział... Da się zrobic? Kończę o 15:00 <3 Jak się udaa to normalnie Cię kochaam miliony razy bardziej <3

    OdpowiedzUsuń