piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 42

Rano obudziłam się ze szczęściem malującym się na mojej twarzy. Spojrzałam się na Louisa. Był taki bezbronny. Mogłam się na niego tak gapić godzinami ale musiałam się ogarnąć. Poszłam do łazienki by się rozbudzić do końca. Przemyłam twarz zimną wodą i wytarłam w ręcznik. Związałam swoje włosy w coś czego nie można nazwać fryzurą. Po 10 minutach plątania się po łazience zeszłam na dół żeby zrobić coś na śniadanie. 30 minut później czekałam aż chłopak przyjdzie i zje to co z wielkim trudem zrobiłam. Pewnie znowu się wkurzy że z nim nie jem ale przynajmniej może pocieszy go fakt że będę tu siedziała. Po przeczekaniu kolejnych 10 minut bruneta przyprowadził do kuchni zapach jedzenia.
- Co tak pachnie?
- Zapach - posłałam mu uśmiech po czym podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek.
- Jak się spało?
- Trochę nerwowo. A tobie?
- Gdy jesteś koło mnie zawsze najlepiej się śpi - czułam jak się rumienię.
- Zawstydzasz mnie
- Oto chodzi
Gala zaczynała się o 20.00 ale musieliśmy wyjechać 3 godziny wcześniej by jeszcze zdążyć na czerwony dywan. Było koło 15.00 kiedy zaczęliśmy się szykować. Zakręciłam końcówki swoich włosów i zrobiłam lekki makijaż co mi zajęło trochę czasu. Potem zamieniłam się z brunetem bo on poszedł do łazienki. Wyciągnęłam sukienkę z szafy i nałożyłam ją na siebie. Pasowała idealnie. Do tego cienkie czarne rajtuzy i szare converse. Jeszcze jakieś złote dodatki i mogłam iść. Chwilę potem telefon wibrował mi w ręce. Spojrzałam na wyświetlacz. Harry. Nie chciałam psuć sobie dnia więc uznałam że jak zacznie mu odwalać to się rozłączę.
- Halo?
- Hej Sophie
- Co chcesz? - syknęłam oschle
- Chciałem cię przeprosić. Znaczy ciebie i Louisa. Nie panowałem nad sobą w tamtych dniach. Bardzo tego żałuję. Tego co zrobiłem i tego co powiedziałem. Wiem że jesteście na mnie źli ale proszę wybaczcie mi. Proszę
- Nie wiem Harry. Nie wiem co powie Lou. Ja też mam mieszane myśli co do ciebie i tej akcji. Przemyślę to i na gali dam ci znać. Dobrze?
- Jasne. To widzimy się na miejscu. Cześć
- Pa
Rozłączyłam się i wpadłam w zamyślenia.
- Kto dzwonił?
- Harry
- Czego chciał? - powiedział to takim tonem że lekko podskoczyłam.
- Prosił żebyśmy mu przebaczyli. A ja jak zwykle nie wiem co o tym myśleć - zrobiłam kwaśną minę na myśl o tym.
- Jak się tłumaczył?
- Że nie panował nad sobą i że żałuje tego co zrobił i powiedział. Nie wiem może damy mu szansę?
- No nie wiem. Ja sobie najpierw z nim na ten temat porozmawiam
- Tylko nie krzycz i nie rób mu krzywdy
- Postaram się
- Matko!
- Co?
- Dwie godziny z tobą w aucie. To jest nie do wytrzymania - lekko się skrzywił a ja zaczęłam się śmiać. Dochodziła 17.00 kiedy my ruszyliśmy z pod domu. Połowę drogi gadałam z Perrie. Cieszymy się tym wszystkim we dwie. Louisa jak zapewne i Zayna to denerwowało że tyle ze sobą gadamy.
- Dobra ja kończę bo nie chcę skończyć za drzwiami auta
- No ja też nie chcę. Do zobaczenia
- No pa
Odłożyłam telefon do torebki a uśmiech widniał na mojej twarzy.
- Jak można tyle gadać?
- Takie są już kobiety - we dwoje zaczęliśmy się śmiać.
- Myślisz że wygracie?
- Nie wiem. Za to wiem że ty wygrasz i świetnie się zaprezentujesz na występie.
- No nie wiem występuje po was. Przynajmniej wiem po kim ma wejść na scenę. A jeszcze lepsze jest wyjście i wydanie nagrody z mega artystą
- Och, z kim? - zadrwił ze mnie. Chciał mnie jeszcze po wkurzać bo wiedział że się stresuję.
- Dowiesz się sam
- No dawaj powiedz mi przecież nikogo nie zabiję. Co ci szkodzi?
- No nie...
- Gadaj
- Dobra spokojnie ciekawski. No to ja wychodzę z jedynym z członków Big Time Rush
- Z kim?
- Z Loganem
- Fajny gość. A ja i tak ci mówię że każdy sławny singiel pożre cię wzrokiem na tej imprezie
- Hahaha bardzo zabawne
- No tak. Jesteś taka sexowna że nikt się tobie nie oprze.
- Od kiedy jesteś taki zazdrosny?
- Od dawna
- Widzę że pewnością siebie co do mnie też nie gardzisz
- Spędzimy ze sobą długie lata a ja muszę ci już pokazać jaki jestem gdy jestem wkurzony, zestresowany i zazdrosny jednocześnie - przewróciłam oczami i spojrzałam w boczną szybę. Widniały za nią domy i różne rośliny. Podobało mi się ale nie chciałabym tu zamieszkać. Każdy dom przyklejony do innego. Może innym to pasuje ale nie mi.
- Daleko jeszcze? - zapytałam zniecierpliwiona.
- Nie jeszcze z 10 minut drogi
- To dobrze bo pomysł żebyśmy jechali we dwoje z stresem jednym autem nie był dobry
- Co ty się tak ze mną drażnisz co?
- Bo cię kocham. I lubię się drażnić z ludźmi
Po upływie czasu byliśmy na miejscu. Budynek, do którego weszliśmy był ogromny. Kiedy fani nas zauważyli zaczęli piszczeć. Przyznam że mi się podobało. Witaliśmy się już chyba z każdym. Wszyscy nam gratulowali dziecka i kariery i w ogóle wszystkiego. Szukaliśmy miejsc aż w końcu Liam nas zauważył i zawołał. Chwilę potem dołączyła do nas reszta. Harry był trochę przybity ale Louis obiecał nie robić mu krzywdy. Po kilku minutach oczekiwania zaczęło się. Pierwsza nagroda to najlepszy artysta solo, którą zgarnął nadal trzymający się na pierwszym miejscu Pharrell Williams. Po kolejnych dwóch nagrodach nadszedł występ Bruno Marsa. Trzyma się jeszcze w dobrej formie. Nadeszła kolej jednej z moich nominacji. Pojawiłam się na wielkim ekranie. Myślałam że dostanę głupawki. Takie beztalencie jak ja jest nominowane do trzech nagród. Nagrodę wręczała Nicki Minaj. Ma fajne niektóre kawałki ale nie przypada mi do gustu.
- A nagrodę otrzymuje... - dlaczego wszyscy lubią trzymać w napięciu. Bardzo mnie to denerwuje.
- Sophie Lynch! - wszyscy zaczęli mi bić brawo. Cieszyłam się. Wyszłam na scenę z wielkim uśmiechem. Podziękowałam wszystkim i nadszedł czas na kolejny występ. Tym razem na scenie stanął zespół The Vamps. Kolejną nagrodę przegrałam z Katy Perry. Nie byłam zszokowana zasłużyła na to. Była to statuetka za artystkę roku. Kolejne nagrody wędrowały do różnych sław. Występ chłopców już się zaczął a ja musiałam lecieć by wręczyć kolejną statuetkę.
- Hej jestem Logan - chłopak posłał mi ciepły uśmiech
- Cześć jestem Sophie
- Dużo o tobie słyszałem i wiem że masz talent
- Dzięki ty też jesteś bardzo utalentowany. Podoba mi się wasza muzyka
- Dziękuję - po czym skłonił się w pół na co ja zareagowałam śmiechem.
- Gratuluję dziecka. Kto jest tym szczęśliwcem?
- Jeden z tych chłopaków który biega teraz jak szaleniec po scenie
- Który?
- Louis
- Będzie szczęśliwym ojcem
- Dobra idziemy bo musimy wręczyć tą nagrodę
Gdy byliśmy już na miejscu zerkałam na Lou i widziałam jak mierzy Logana wzrokiem zabójcy
- Nominowani do nagrody za Największy debiut są
Na ekranie pojawiły się nominowane sławy. Otworzyłam kopertę z imieniem i nazwiskiem zwycięzcy i się lekko uśmiechnęłam.
- A zwycięzcą jest...
- Eminem! - powiedzieliśmy naraz jak to zawsze bywa. Szczęśliwy raper wyszedł i zaczął dziękować. Ja wróciłam za scenę by przygotować się do występu. Trochę mnie jeszcze nosiło bo czekałam na jeszcze jedną nominację. W niej mieli znaczenie fani. Mój występ się już zaczął. Miałam mnóstwo tancerzy wokół siebie co pogorszył sprawę bo widziałam jak Zayn trzyma Louisa żeby tylko przypadkiem nie wyszedł. Po chwili wszystko się skończyło a ja wróciłam do reszty.
- Co jest?
- Nic kurwa - był zły. Widać to po nim. Nie wiem tylko dlaczego. Przecież to nie moja wina ja miałam tylko wyjść i zaśpiewać nic więcej. Ta zazdrość bierze nad nim górę. Ale co ja mogę poradzić. Oczywiście chłopcy zgarnęli statuetkę. Simon się na pewno ucieszy.
- A najbardziej upragniona statuetka tego wieczoru wędruje do.... - ja pierdziele znowu trzymają.
- Sophie Lynch!
Nie spodziewałam się tego. Dwie nagrody na pierwszej gali. Wyszłam ponownie na scenę.
- Hej. Dziękuję wszystkim, którzy na mnie głosowali i po prostu są ze mną w takich chwilach jak ta. Dziękuję także moim przyjaciołom i chłopakowi - w tej chwili pojawił się uśmiech na twarzy Lou.
- Dziękuje im z całego serca że są ze mną od początku - zauważyłam jak dziewczyny już prawie ryczą przy tym stoliku. Zeszłam pod gromkimi brawami i wróciłam do tych wysysaczy czasu.
- Wszyscy szczęśliwi?
- I to jeszcze jak. A Louis to chyba najbardziej - zauważyłam ten rumieniec na jego twarzy ale i tak się do mnie nie odzywał. Po skończonej gali połowa pojechała na after party. Nam się nie chciało i pojechaliśmy do domu.
- Co się tak nadąsałeś po tym moim występie?
- Ci wszyscy faceci tak się na ciebie patrzyli.
- I też pewnie myślałeś że ja nie widzę jak zabijasz wzrokiem Logana?
- Nie, nawet chciałem żebyś to widziała
- Dlaczego?
- Bo chcę żebyś wiedziała jak bardzo cię kocham - powiedział po czym się uśmiechnął.
- A i Logan mówił że będziesz szczęśliwym ojcem
- No ja się nie dziwię pewnie sam by chciał nim być
- Weź już przestań. Jestem twoja i ty to dobrze wiesz
- No tak tylko że ja widzę jak oni wszyscy się na ciebie patrzą szklanymi oczkami. Zazdrość i chęć zabicia wszystkich dookoła góruje nade mną. Jesteś piękna, mądra, miła, kochająca i w ogóle wszystko masz czego trzeba kobiecie idealnej a ja nie chcę cię stracić.
- Spokojnie. Nie ucieknę ci. Gadałeś z Harrym?
- Tak
- I co?
- No błagał mnie prawie na kolanach żebym mu wybaczył ale postawiłem przed nim warunek
- Jaki?
- Że ma więcej nie pić bo go zamorduje własnymi rękami
- Wybaczyłeś mu?
- A miałem wybór? Chyba by się tam poryczał jakbym tego nie zrobił. A ty?
- Co ja?
- Wybaczyłaś mu?
- Jasne. Już na początku imprezy
- Jak? Co? Kiedy?
- Porozumiewaliśmy się wzrokiem
- Sprytnie. Bo to ja się wahałem czy mu nie wpieprzyć
Wybuchliśmy we dwoje śmiechem. Gdy dojechaliśmy ja się szybko przebrałam w dresy i opadłam na łóżka z wycieńczenia. Po 10 minutach spałam twardym snem.

1 komentarz:

  1. Aaaaa! Świetny! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Louis wybaczył Harremu! Bożee! Świetne c; No too pisz next! c;

    OdpowiedzUsuń