piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 22

- Kiedy się dowiedziałaś?
- Dwa dni temu
- I mi nic nie powiedziałaś?
- Nie chciałam ci przeszkadzać.
- Nie chcę widzieć więcej takich wybryków
Usłyszałam okrzyki radości.
- Już im powiedział
- Najwyraźniej. Choć
Zeszłyśmy na dół.
- Proszę idą dwie przyszłe mamy
- No dzięki - uśmiech pokazał się na każdej twarzy
Każdy by chciał mieć takich przyjaciół. Stanęłam koło Louisa.
Wszyscy zaczęli krzyczeć : Gorzko! Gorzko!
Stanął na stoliku i wyciągnął do mnie rękę. Podałam mu swoją a on wciągnął mnie na ten stolik.
Wpił się w moje usta. Po chwili słychać było huk drzwi. Odwróciłam się. Niall stał w progu wkurzony. Podeszłam do niego.
- Uspokój się.
- Pożałujecie tego. - pchnął mną tak mocno że ledwo widziałam na oczy. Leżałam przy ścianie. Dziewczyny próbowały mnie ocucić.
- Co jest?
- Dobrze że wróciłaś.
- Co z Lou?
- Chłopcy próbują ich rozdzielić.
Po tych słowach wstałam na równe nogi. Widziałam jak Zayn i Harry trzymają Nialla by nic nie zrobił. Za to Liam pilnował Louisa. Zauważyłam tą złość w jego oczach. Podeszłam do niego.
- On nie jest tego wart. Niczego nie jest wart.
Spojrzałam się na tego idiotę. Jak on mógł. Stanęłam jakiś metr od niego by nic mi nie zrobił.
- Po co to wszystko?
- Kocham cię i nie chcę tego stracić
- Hej wszyscy możecie nas zostawić?
Wszyscy kiwnęli głowami że tak. Tylko Lou nie chętnie wyszedł mierząc Nialla wzrokiem zabójcy.
- Posłuchaj kocham cię nie mogę bez ciebie żyć zależy mi na tobie
- Ty mnie nie kochasz tylko sobie to ubzdurałeś
- Nie to nie prawda
- Gdyby to nie była prawda ty byś nie był z tą łajzą. Wiesz jak mnie tym zraniłeś? Bolało mnie to. Tego dnia chciałam od wszystkich uciec bo ty stanąłeś mi na drodze. Ja nie mogę cię kochać.
- Możesz, ty możesz wszystko.
- Mogę ale kochać ciebie nie mogę. Sprawiłeś mi przykrość. Zadałeś mi tyle ciosów że ja do tej pory nie mogę się pozbierać. Nie Niall nie mogę cię kochać.
- Sophie proszę. Co ci Louis da czego ja ci nie dam?
- Miłość i zrozumienie. On się nie zachowuje jak ty. - po moich polikach spłynęły łzy
- Nie widziałem tego proszę wybacz mi. Chcę jak najlepiej.
- Nie. Mogłeś wcześniej pomyśleć. Za pierwszym razem nic nie zrozumiałeś, za drugim też nie. Jak ja mam ci wybaczyć jak ty nie potrafisz mnie zrozumieć i pokochać całym sobą?
- Ale ja cię kocham.
- Nie kochasz mnie. Możesz wrócić do swojej Daniki ją możesz oszukiwać ale nie mnie.
- Tylko..
- A czyli już nie masz kogo oszukiwać bo ona uciekła od ciebie. Widzisz do każdej dziewczyny jesteś taki sam. Wyjdź z tego domu i nie wracaj.
- Nie, nie mogę cię opuścić - przyciągnął mnie do siebie i pocałował ale ja go odepchnęłam.
- Wynoś się. I nie wracaj.
Spuścił głowę i wyszedł z budynku. W moim sercu gromadziły się smutek i złość. Wybiegłam do góry cała w łzach. Zamknęłam się na kluczyk i siedziałam oparta o drzwi zapłakana. Nikt nie mógł mi teraz pomóc musiałam przesiedzieć z tym sama. Zaczęło się pukanie do drzwi.
- Sophie co się stało? Sophie? - słyszałam rozpacz w jego głosie.
Przesunęłam kluczyk pod drzwiami. Musiałam się przesunąć by nie oberwać jeszcze do tego drzwiami. Siedziałam w kącie z podkulonymi nogami.
- Co on ci zrobił?
- Oszukiwał mnie tyle czasu. Łamał mi serce. Mówił mi że mnie kocha ale to same kłamstwa. Pocałował mnie ale go odepchnęłam i wywaliłam z domu. Zniszczył mnie.
- Zabije go.
- Nie. Nie rób tego. Jeśli jest taki zawsze nie ma to sensu. Nie zbliżaj się do niego nie chcę żeby coś ci się stało. Przecież wiesz że on jest nie przewidywalny.
- Dobrze niech ci będzie. - wyciągnął do mnie dłoń i pomógł mi wstać. Gdy spojrzałam mu w oczy zobaczyłam coś czego nigdy się nie spodziewałam. Widniała w nich złość i nienawiść. Oczy miał jak dwie czarne kulki. Otarł mi łzy i przytulił mnie żeby wszystko było już dobrze. Zeszliśmy na dół. Wszyscy chodzili nerwowo po pomieszczeniu. Sophia pierwsza mnie zauważyła.
- Skarbie jak się czujesz?
- Czuję się zniszczona.
- Wszystko będzie dobrze zobaczysz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz