niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 27

- Hej - przywitałam ją buziakiem w polik
- Cześć. Co tam?
- Dobrze. Widziałam się dzisiaj z mamą.
- To świetnie.
- A jak tam u ciebie i Zayna?
- Dobrze się układa. Mam nadzieję że coś się stanie nie długo ale nie mam żadnej pewności.
Szłyśmy spokojnym krokiem w stronę centrum handlowego. Rozmawiałyśmy o dzieciach, chłopakach itd. Po 20 minutach byłyśmy na miejscu. Było tam kilka sklepów dla kobiet w ciąży. Weszłyśmy do każdego. Sprawiało nam to wielką przyjemność. We dwie kupiłyśmy dużo rzeczy. Potem poszłyśmy jeszcze na kawę.
- Jak chcesz nazwać dziecko?
- Kolejna. Co wy macie z tymi imionami? A ty masz jakieś pomysły?
- Tak. Ustaliliśmy że jak dziewczynka to Rose a jak chłopiec to Logan.
- Śliczne imiona.
- Ciesz się matko chrzestna. - spojrzałam się na nią z wielkimi oczami.
- Na serio?
- No a co?
- A kto będzie ojcem chrzestnym?
- Nie wiem mój chłopak ustala. Jak będę wiedziała to zadzwonię. Teraz ty. Jakie to imiona się wybrało?
- Nic jeszcze nie ustalaliśmy. Mam na razie imię dla chłopca. Muszę pomyśleć nad dziewczynką.
- No to mów.
- No to Riker.
- To nie ten...
- Tak to ten sławny muzyk z R5. Jesteśmy dobrymi znajomymi. Dla tego.
- Aha. A rodzice chrzestni?
- Louisa obsadzę do wybierania ojca chrzestnego. A matką chrzestną będzie Sophia.
- Że co? A ja?
- Ty się sprawdzisz gdzie indziej.
- Aha rozumiem. - posłała mi szczery uśmiech.
Posiedziałyśmy w kawiarni jeszcze pół godziny. Śmiechu nie zabrakło przy rozmowie.
Po upływie czasu rozeszłyśmy się w swoją stronę.
 Po kilkunastu minutach byłam już pod domem. Samochód Liama jeszcze stał na chodniku. Chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi. Słychać było śmiech. Ściągnęłam kurtkę i buty po czym poszłam do góry włożyć ciuchy do szafy. Po 10 minutach zeszłam na dół.
- Hej chłopaki - posłałam im ciepły uśmiech.
- Cześć. Jak tam zakupy?
- Dobrze. Szafa się zapełniła do końca.
- Dobra. To ja idę i wam nie przeszkadzam.
Wstał i ruszył do drzwi.
- Dzięki że go przypilnowałeś.
- Nie ma za co. Był grzeczny.
- To dobrze. Do zobaczenia.
- Cześć.
Po chwili chłopaka już nie było. Wróciłam do Louisa.
- Grzeczny byłeś?
- No nie wiem.
- Jak to nie wiesz? A powiedziałeś coś nie tak.
- Raczej nie.
- To uznajmy że byłeś grzeczny jak na siebie.
Usiadłam mu na kolanach tak że byłam odwrócona twarzą do niego. Objęłam go rękoma.
- I co wymyśliłeś jakieś imiona?
Skrzywił się jak zadałam to pytanie.
- Skarbie. Kiedy miałem myśleć jak tu cały czas się śmialiśmy?
- Nie wiem. Mogłeś się zapytać. Może podałby ci jakieś pomysły. A i jeszcze jedno.
- Słucham cię. - cały czas patrzeliśmy się sobie w oczy.
- Musisz wybrać ojca chrzestnego.
- No dzięki.
- Też cię kocham.
Namiętnie wpiłam się w jego usta.
- Wychodziłeś gdzieś jak mnie nie było?
- Może
- A gdzie?
- Tajemnica. Dowiesz się kiedyś.
- Nie lubię jak ktoś mnie trzyma w napięciu i niepewności.
- Ale ja lubię kogoś tak denerwować. To powiesz mi co sobie ładnego kupiłaś?
- Nie bo zaśniesz. Trochę tego było.
- Oj dobra. Mów.
- To ze 10 bluzek, 5 par spodni i 3 sukienki.
- Na pewno będziesz w tych rzeczach pięknie wyglądać zresztą jak zwykle.
- Dziękuję ci że mnie doceniasz
- Kocham cię. Musisz czuć się przeze mnie doceniana. Bo wiesz co się stanie.
- Nie. Nie wiem. Powiedz mi
- Będziesz płakała i ode mnie uciekniesz
- No co ty. Nigdy od ciebie nie ucieknę. Jesteś moim skarbem. Dobra ja idę do łazienki. Nie długo wracam. Czekaj tu. Nigdzie się nie ruszaj.
- Spokojnie. Nigdzie nie ucieknę ci księżniczko.

1 komentarz:

  1. Aaaa *.* Świeetnee! Czekam z niecierpliwością na nexta! Od dziś jestę Zosianators! ♥ Coś czuję, że coś się stanie. I będzie to związane z Niall'em. ;o No, ale trzeba czekać na nexta XD No i ogólnie to Cię uwielbiam ♥

    OdpowiedzUsuń