środa, 26 lutego 2014

Rozdział 38

Wstałam zaciekawiona tym raperem. Bardzo chciałam wiedzieć o kogo chodzi. Biegałam po całym domu jak wariatka. Po godzinie mogłam już wychodzić ale musiałam czekać na szanownego pana Tomlinsona aż się łaskawie pojawi.
- Nareszcie
- Co nareszcie?
- Pojawiłeś się
Pozbierał się i wyszliśmy. Dzisiaj spacerowaliśmy do pracy. Trzymaliśmy się za ręce i ciągle śmialiśmy. Ciekawa byłam co się dzieje przed budynkiem. Szliśmy szczęśliwi. Gdy doszliśmy fani miło mnie zaskoczyli. Tym razem na banerach widniało zdjęcie jak całuję się z Lou. Podobało mi się. Weszliśmy do budynku. Jak zwykle nr 60.
- Proszę - słychać było rozmowę która się nie kleiła.
- Dzień dobry
- Dzień dobry. Mam taką wiadomość samolot został przeniesiony na dzisiaj i oto David.
Chłopak się odwrócił. Jak zobaczyłam kto to jest moje oczy szeroko się otworzyły. Próbował coś do mnie po angielsku ale mu nie wychodziło.
- Nie musisz się trudzić - powiedziałam po czym się uśmiechnęłam.
- Dzięki. Jestem Dawid Kwiatkowski. Mów mi Kwiat
- Wiem kim jesteś moi znajomi za tobą szaleją
- Miło to słyszeć
- A to jest mój chłopak Louis
Musiałam się bawić językami raz polski raz angielski
- Lou to jest David Kwiatkowski
Chłopcy podali sobie ręce. Teraz musiałam robić za kogoś w rodzaju tłumacza.
Podeszłam do Simona.
- Teraz mamy iść do tekściarzy czy jeszcze na kogoś czekamy?
- Możecie iść. Jak przyjedzie raper to cię zawołam. Louis.
- Tak?
- Ty zostajesz tu i czekasz na resztę
- Się robi
Pocałował mnie i wyszliśmy.
- Więc jak ci się tu podoba?
- Fajnie. Dlaczego wyjechałaś do Anglii?
- Rodzice mnie tu zabrali. Płakałam bo musiałam opuścić przyjaciół i rodzinę ale teraz się już przyzwyczaiłam. A jak tam twoja kariera?
- Fajnie. Wszystko jest coraz lepiej.
- Masz koncerty za granicą?
- Nie. Na razie jeżdżę po Polsce
- Z tego co wiem ta piosenka pojawi się na płycie.
- To fajnie
- Tutaj - otworzyłam drzwi. Chłopcy siedzieli i dumali.
- Hej panowie nad czym tak myślicie?
- Nad tekstem
- To jest David on będzie ze mną śpiewał w duecie po polsku
- Dawid to są Mark i Anthony.
- Zabieramy się za pracę
Ja musiałam pisać bo innym to jakoś dobrze nie poszło. Doszliśmy do wniosku że to będzie piosenka o przyjaźni. Po 2 godzinach przyszedł Liam by zawołać mnie do Simona.
- Mogę zostawić was samych? Dogadacie się jakoś?
- Idź. Tylko zaraz wracaj.
- Nie martw się oni nie gryzą - uśmiechnęłam się sama do siebie i poszłam za Liamem.
- Co chce?
- Przyjechał kolejny do kolejnego duetu.
- Powiesz mi kto to?
- Nie mogę. Zabronili mi. Ale na pewno się ucieszysz.
Stałam już pod gabinetem. Delikatnie zapukałam do drzwi.
- Proszę
Nie pewnie chwyciłam za klamkę i weszłam do środka.
- O a to jest Sophie Lynch.
Mężczyzna odwrócił się a ja zaniemówiłam. Co on wymyślił. Przecież ja nie będę śpiewała tylko no nic z siebie nie wykrztuszę.
- Cześć. Jestem Marshall Mathers. Eminem
- Hej
- Dobra starczy tego. Musicie napisać tekst do piosenki.
- Simon?
- Co z Davidem?
- Musisz go zaprowadzić do garderoby a potem iść do reżyserki ona ma dar szybkiego wymyślania. Jak wymyśli idziecie nagrywać pierwszą część. Potem wracasz do Eminema i myślicie na tekstem z godzinę, dwie a potem idziesz do domu i praca zaczyna się od nowa.
- Dobra dzięki za informację
- Idziemy
Wyszliśmy z gabinetu i pokierowaliśmy się do wyznaczonego pomieszczenia.
- Dlaczego się zgodziłeś by pracować ze mną?
- Słyszałem jaki masz głos. Nie liczni taki mają. A poza tym nowa znajomość i nowa piosenka nikomu nie zaszkodzą. - po chwili byliśmy już u celu. Wszystkim wszystkich przedstawiłam.
- Dawid muszę cię ukraść do końca dnia
- Ok
- Panowie zaczynajcie pracę nad kolejnym tekstem potem tu wracam.
- Dobra
Wyszliśmy i pokierowaliśmy się do garderoby.
- Gdzie idziemy?
- Zobaczysz
Gdy doszliśmy na miejsce otworzyłam drzwi i zawołałam dziewczyny
- Panie mam dla was nową zdobycz. To David
- Dawid to są Dakota, Weronic i Eliza.
- Umie któraś z was po polsku rozmawiać?
- Ja - zgłosiła się Dakota
- To czemu mi wcześniej nie powiedziała?
- Bo nie wiedziałam że jesteś z Polski tak jak ja.
- Zaraz tu wracam żeby poinformować was jak trzeba nas wystroić
Ruszyłam do reżyserki.
- Dzień dobry
- Hej Sophie
- Mam sprawę
- No mów
- Bo mamy nakręcić teledysk o przyjaźni i Simon mówił że potrafisz nad tym szybko myśleć. Mówił też że musimy zacząć kręcić już dzisiaj.
- To tak chłopak dzwoni do ciebie i informuje cię że idziecie się pokręcić po parku ze znajomymi. Oni przychodzą do ciebie. Chłopak ma gitarę. Bawicie się na placu zabaw. On gra na gitarze ty z przyjaciółkami tańczycie. Na końcu wracacie do domu i on znowu do ciebie dzwoni zapytać się czy było ci w tym dniu fajnie.
- Świetnie. Dobra ja lecę się szykować a ty rób co musisz - posłałam jej uśmiech i wybiegłam.
Ledwo doszłam do gareroby.
- Hej dziewczyny jestem. Więc tak potrzebujemy strojów takich normalnych do parku jak na co dzień.
- David idzie już do Elizy i Dakoty a ty siadaj na krzesło.
Weronic szybko mnie umalowała i wypuściła. Kobiety szybko dopasowały stroje i mogliśmy już iść.
Poszliśmy prosto na plan. Po godzinie były nakręcone nawet dwie części. Zostały jeszcze dwie. Pobiegłam się przebrać.
- Widzimy się jutro
- Fajnie się z tobą pracuje
- Z tobą też
- Cześć
- Pa
Ruszyłam z stronę pomieszczenia tekściarzy.
- Hej chłopcy jak tam praca?
- Dobrze jest
- Pokaż
Przejrzałam kartkę.
- No nieźle
Zabraliśmy się za pracę. Po 2 godzinach wysiłku psychicznego skończyliśmy na dziś.
- To widzimy się jutro
- No. Cześć
- Pa
Ruszyłam w swoją stronę. Po chwili gdy odeszłam ktoś złapał mnie za nadgarstek. Było ciemno ale jadące samochody oświetlały sylwetkę chłopaka.
- Styles czego chcesz?
- Już ci wczoraj mówiłem
- Zostaw mnie jeśli chcesz jeszcze pożyć trochę
- Kochaniutka ty będziesz moją a ja ci to zagwarantuje
- Nigdy nie będę z tobą dziwkarzu. Nie zasługujesz na nikogo
Przycisnął mnie do drzewa ściskając moje nadgarstki.
- Myślisz że teraz ktoś cię uratuje?
Nie odzywałam się do niego. Ale to był błąd bo mnie uderzył.
- Odpowiadaj!
Dalej nic nie powiedziałam. Znowu dostałam po twarzy. Wolałam być bita niż z nim rozmawiać. Słychać było syreny policji. Styles szybko się ulotnił. Louis do mnie podbiegł. Zaczęłam się osuwać na drzewie.
- Nic ci nie jest?
- O.....on....ja....mnie
- Już spokojnie - wziął mnie na ręce i włożył do auta. Pojechaliśmy do domu. Cały czas byłam rozkojarzona. Trzęsłam się. Gdy dojechaliśmy ledwo wysiadłam z samochodu. Nie mogłam utrzymać się na nogach. Położyłam się do łóżka i zasnęłam. To nie była najlepsza chwila dla mnie.

1 komentarz:

  1. Aaaaa! AAAAAAAA! KWIAT <33333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333 AAAA! Uwielbiam! Kocham! Bożee! zgon na miejscu! Aaa! OMG :D Lol. Ale się jaram ;d Rozdział jak zwyklee genialny ;d Taa akcja na końcu, taka straszna. Wieeeeesz. Możnaby tak trosszku zakłócić cukierkową miłość. ;d A tak to spoczkoo ;d

    OdpowiedzUsuń